Z Pałacu Elizejskiego do aresztu śledczego. Taki los grozi Nicolasowi Sarkozy'emu. Nadsekwańskie media ujawniają, że były prezydent Francji zostanie przesłuchany i może usłyszeć zarzut korupcji już 15 czerwca - w dniu wygaśnięcia chroniącego go ciągle immunitetu szefa państwa.

Według przecieków do mediów śledztwo przeciwko Nicolasowi Sarkozy'emu jest dyskretnie prowadzone już od ponad pół roku - choć według prawa straci on immunitet dopiero miesiąc po opuszczeniu Pałacu Elizejskiego.

Prokuratura podejrzewa, że Sarkozy dostał - w ramach nielegalnego finansowania swojej kampanii wyborczej - około 6 milionów euro w gotówce od najbogatszej kobiety Francji, miliarderki Liliane Bettencourt, współwłaścicielki gigantycznego koncernu kosmetycznego "L'Oreal". W zamian miał jej obiecać pomoc w ukryciu części jej dochodów przed fiskusem.

Inni zamieszani w aferę

Już cztery miesięcy temu zarzut korupcji i nielegalnego finansowania neugaullistowskiej Unii dla Ruchu Ludowego usłyszał były minister budżetu Eric Woerth, który jest również zamieszany w tę aferę. Według mediów prokuratura w Bordeaux, która zajmuje się aferą, chce również przesłuchać w tej sprawie byłego prawicowego szefa MSW Brice'a Hortefeux - jednego z najbliższych współpracowników Sarkozy'ego. Część mediów nie wyklucza jednak, że przesłuchanie obu polityków może zostać przesunięte o kilka dni z powodu odbywającej się 17 czerwca drugiej tury wyborów parlamentarnych we Francji.

W związku z tzw. aferą Bettencourt zarzut naruszenia tajemnicy korespondencji i bezprawnego zbierania danych usłyszał już w październiku ubiegłego roku szef francuskiego kontrwywiadu Bernard Squarcini. Chodziło o szpiegowania reportera śledczego dziennika "Le Monde". Squarcini wykluczył jednak wtedy rezygnację z kierowania Centralną Dyrekcją Informacji Wewnętrznej (DCRI). Zgodnie z francuskim prawem, postawienie wstępnych zarzutów pozwala na kontynuowanie dochodzenia, zanim zapadnie decyzja, czy sprawę skierować do sądu.

Jak to się zaczęło

"Le Monde" twierdzi, że wszystko zaczęło się od artykułu z 18-19 lipca, na temat głośnego skandalu polityczno-finansowego wokół Liliane Bettencourt. Znalazły się tam informacje obciążające ówczesnego ministra pracy Erica Woertha, podejrzewanego przez media o konflikt interesów i korupcyjne powiązania z otoczeniem dziedziczki koncernu L'Oreal Liliane Bettencourt. Gazeta podkreśla, że artykuł wywołał wściekłość w Pałacu Elizejskim, który kazał kontrwywiadowi wszczęcie śledztwa, żeby wykryć, kto był źródłem przecieku.

Według prasy, Squarcini kazał zdobyć billingi telefonów stacjonarnych i komórkowych dziennikarza "Le Monde", który zajmował się aferą Bettencourt. Konsekwencją tej sprawy było zwolnienie ze stanowiska "zdemaskowanego" przez służby specjalne wysokiego urzędnika w ministerstwie sprawiedliwości, który informował "Le Monde". Szef MSW ostatecznie przyznał, że kontrwywiad dotarł do billingów dziennikarza gazety, jednak zaprzeczył, by działał na polecenie Pałacu Elizejskiego.

Już we wrześniu ubiegłego roku francuska policja przeszukała też paryską siedzibę rządzącej wtedy centroprawicowej Unii dla Ruchu Ludowego. Policjanci z wydziału finansowego szukali dokumentów związanych z zarzutami wobec ministra pracy i byłego skarbnika partii Erica Woertha. Ten ostatni został zmuszony przez Sarkozy'ego do odejścia z rządu.