"To członkowie komisji wyjaśniającej przyczyny katastrofy smoleńskiej, a nie biegli z Laboratorium Kryminalistycznego przypisali gen. Błasikowi słowa, które padły w kokpicie tupolewa" - mówi reporterowi RMF FM Jerzy Miller.

W poniedziałek wojskowi prokuratorzy poinformowali, że słowa przypisane do tej pory gen. Błasikowi wypowiadają, według nowych ustaleń, członkowie załogi tupolewa, lub niezidentyfikowani rozmówcy. Wynika tak z nowych odczytów stenogramów czarnych skrzynek przygotowanych przez biegłych z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych.

Maciej Grzyb: Czy pan dalej twierdzi, że generał był w kokpicie?

Jerzy Miller: Wie pan, to nie ja twierdzę, tylko ciało generała zostało znalezione w kokpicie po katastrofie. W związku z tym, to nie wymaga dowodu ze strony komisji.

Ale to komisja przypisała pewne słowa generałowi.

Pan mówi o tym, czy generał był, czy też co generał powiedział. Jeżeli pan mówi o obecności, ja odwołuję się do tych elementów badania, które potwierdzają obecność pana generała w kokpicie.

A co do słów?

Natomiast jeśli pan mówi o słowach, które zostały wypowiedziane i przywołuje ekspertyzę z ostatnich dni, nie przypisuję tych słów gen. Błasikowi. W tym zakresie, jak już powiedziałem, że względu na jakość nagrania, można dyskutować o tym, czy taka ekspertyza jest bardziej trafna od innych.

Na podstawie jakiej ekspertyzy pana komisja przypisała te słowa gen. Błasikowi?

Jak pan wie, w kabinie padły nie tylko te słowa dotyczące wysokości. Były też inne, jak np. witających się osób, czyli członków załogi i wchodzącego generała. W związku z tym, proszę na to spojrzeć szerzej niż tylko przez pryzmat krótkiego urywku nagrania.

Kto przypisał słowa wypowiedziane w kokpicie gen. Błasikowi - komisja czy eksperci?

Eksperci odczytali słowa, natomiast słów nie przypisali nikomu. Mówię o ekspertach Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego. O ekspertach z Instytutu Ekspertyz Sądowych się nie wypowiadam, bo tej ekspertyzy po prostu nie czytałem i nie chcę się na ten temat wypowiadać. Natomiast komisja badała całość dokumentacji, a nie tylko ekspertyzę fonograficzną. W związku z tym, z całego kontekstu zdarzeń w tym dniu i wszystkich okoliczności, które były znane, komisja uzupełniła tę nierozpoznaną osobę, przypisując ten głos generałowi Błasikowi.

Czyli to była hipoteza, jak się okazuje, błędna?

Nie, to jest hipoteza, która naszym zdaniem była prawdziwa.

Teraz już wiadomo, że nie jest prawdziwa.

Teraz jest przypuszczenie, że nie jest prawdziwa, ale to jest przypuszczenie, które należy porównać z odczytem dokonanym przez osoby, które bardzo dobrze znały gen. Błasika i rozpoznały jego głos.

Czy teraz też przypisałby pan te słowa generałowi Błasikowi?

Tak.

Nawet znając ekspertyzę krakowskich biegłych?

Jest kilka okoliczności, których biegli w ogóle nie brali pod uwagę. To jest ekspertyza fonograficzna, a nie ekspertyza wielowątkowa. Tego oczekiwało się od tego konkretnego zespołu ekspertów, to nie jest z mojej strony żadna ocena tej ekspertyzy. Jeden z elementów, bardzo istotny, został powierzony ich badaniu, natomiast innych nie brali pod uwagę, bo nie mogli ich brać pod uwagę. Nie były dla nich dostępne.

Czyli upiera się pan przy swojej wersji?

Nie upieram się, podtrzymuję ją. Raport przedstawia wyniki piętnastomiesięcznej pracy komisji i jest prawdziwy.

Teraz też by się pan pod nim podpisał?

Ależ oczywiście - tak.