47 proc. Polaków twierdzi, że zna osoby pracujące na czarno. Co czwarty ankietowany zna takie osoby, które niesłusznie pobierają zasiłki z pomocy społecznej. Również co czwarty pytany, zna osoby pobierające zasiłki dla bezrobotnych i przy okazji pracujące - donosi "Rzeczpospolita".

Z badań CBOS dla Akademii Leona Koźmińskiego wynika też, że 23 proc. respondentów ma do czynienia z niespłacającymi kredytów i pożyczek, co piąty - z płacącymi podatki niższe, niż powinni lub w ogóle unikającymi ich płacenia, a 17 proc. - z korzystającymi z rent bez uzasadnienia. To pokazuje, że w Polsce panuje przyzwolenie na oszukiwanie państwa i że jest ono powszechniejsze, niż można by się tego spodziewać - mówi socjolog prof. Krzysztof Zagórski, autor badania. Ekonomista z UW prof. Krzysztof Opolski, ocenia, że nie zawsze winnymi psucia państwa są tylko oszuści, ale czasem też system. Jeśli ludzie widzą, że podatki, które płacą, są zaprzepaszczane, to przestają je płacić, a źle działająca służba zdrowia, policja czy transport publiczny zniechęcają do bycia uczciwym - podkreśla. Zdaniem Opolskiego sytuacji nie poprawią policyjne metody kontroli obywateli, a długofalowy pozytywny skutek przyniesie jedynie edukowanie społeczeństwa.

W kryzysie oszczędzamy na duchowej strawie

Bilety do kina, teatru, ale też książki, prasa i muzyka stają się dobrem coraz bardziej luksusowym. Po raz pierwszy od 1993 r. spadają wydatki Polaków na kulturę - informuje z kolei "Dziennik Gazeta Prawna". Jak wynika z raportu GUS w 2011 r. przeciętny Polak wydał na kulturę 405 zł, przy 406 zł w 2010 r. i 389 zł w 2009 r. Wcześniej z roku na rok wydawaliśmy coraz więcej, co jest normalne w bogacących się społeczeństwach. Różnice w wydatkach nie wydają się duże, ale biorąc pod uwagę rosnące przez ten czas dochody, okazuje się, że dość znacznie zaczęliśmy oszczędzać na kulturze już w 2010 r. Jednym z powodów obecnego spadku może być spowolnienie gospodarcze - wskazuje ekonomista z SGH dr Rafał Kasprzak. Jak dodaje, książka czy kino to nie chleb, więc łatwiej na nich zaoszczędzić. Kasprzak wylicza, że oprócz kryzysu na mniejsze wydatki wpływa też zmiana w sposobie konsumpcji kultury czy konkurencja w postaci internetu. Gazeta zauważa również, że w kryzysie bezrobocie zmienia płeć. Jeszcze niedawno z bezrobociem zmagały się głównie kobiety. Teraz zwolnienia dotykają przede wszystkim przemysłu oraz budownictwa, czyli branż, w których dominują mężczyźni. Według wstępnych danych resortu gospodarki, w styczniu liczba zarejestrowanych bezrobotnych mężczyzn zwiększyła się o 102 tys., a kobiet o 57 tys. Jednak pań bez pracy wciąż jest o prawie 17 tys. więcej niż panów. Wcześniej tendencja była odwrotna - zauważa "Dziennik Gazeta Prawna". Jak podkreśla główny ekonomista Invest-Banku Wiktor Wojciechowski, w 2009 r., w pierwszym roku spowolnienia gospodarczego, częściej traciły zajęcie osoby zatrudnione na czas określony i mieszkające na wsi, które dojeżdżały do pracy w dużych aglomeracjach. Przeważali wśród nich mężczyźni. Podobnie było w 2012 r., po pogorszeniu się koniunktury - stąd takie różnice w na rynku pracy między mężczyznami i kobietami - tłumaczy Wojciechowski.

(UG)