Do informacji o odkryciu nowych planet poza Układem Słonecznym zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Ostatnio jednak pojawiła się informacja o tym, że taka nowo odkryta planeta właśnie się... zagubiła. Czasopismo "New Scientist" pisze na swej stronie internetowej o najnowszych wynikach analizy danych, które istnienia planety Alfa Centauri Bb... nie potwierdzają, choć nie pozwalają też definitywnie go wykluczyć.

Kiedy w październiku ubiegłego roku ogłoszono jej odkrycie mówiliśmy, że to najbliższa Ziemi znana planeta pozasłoneczna. Zespół astronomów z Genewy wypatrzył ją na orbicie jednej z gwiazd układu Alfa Centauri, 4,3 lat świetlnych od nas. Jak informowało czasopismo "Nature", była to najlżejsza planeta pozasłoneczna odkryta w pobliżu gwiazdy podobnej do Słońca. Miała krążyć na tyle blisko swojej gwiazdy, że temperatura jej powierzchni byłaby zbyt wysoka, by mogła tam istnieć woda w stanie ciekłym. 

Jak informowano, planetę wykryto za pomocą instrumentu HARPS na 3,6-metrowym teleskopie w Europejskim Obserwatorium Południowym (ESO) w La Silla w Chile. Pozwoliły na to obserwacje niewielkich zaburzeń ruchu gwiazdy Alfa Centauri B, wywołanych przez oddziaływanie grawitacyjne planety. Ze względu na subtelność efektu, podkreślano rekordową precyzję wykonanych pomiarów.

Teraz jednak pojawiły się wątpliwości. Artie P. Hatzes z Uniwersytetu Friedricha Schillera w Jenie, w pracy przyjętej do druku w czasopiśmie "The Astrophysical Journal" kwestionuje wyniki dokonanej przez naukowców z Geneva Observatory analizy danych. Przeprowadzona przez niego ponowna analiza, nie wskazuje, by planeta rzeczywiście tam była. 

Xavier Dumusque, pierwszy autor pracy, opublikowanej w "Nature" w październiku ubiegłego roku przyznaje, że doniesienia o nowych planetach warto dodatkowo weryfikować. Jego zespół prowadzi dalsze obserwacje i zbiera więcej danych, by spróbować potwierdzić istnienie "swojej" planety inną metodą. Tym razem chodzi o detekcję efektu lekkiego obniżenia jasności gwiazdy, gdy planeta przesłania część jej tarczy, przechodząc miedzy nią a Ziemią.

Jeśli ostatecznie okaże się, że planety faktycznie nie ma, będzie to o tyle śmieszne, że po ogłoszeniu jej odkrycia doszło już do kłótni o to, kto ma prawo nadać jej nazwę. Międzynarodowa Unia Astronomiczna wydała oficjalne oświadczenie, że prywatna firma Uwingu, która ogłosiła konkurs na tę nazwę, nie miała do tego prawa.