Wielki Kanion rzeki Kolorado nie musiał powstawać przez miliony lat, jak dotąd przypuszczano. Najnowsze badania naukowców z California Institute of Technology i Texas State University wskazują na to, że mogło to trwać zaledwie... kilka dni. Potrzebna była "tylko" wyjątkowo potężna powódź.

Tak radykalna zmiana opinii na ten temat to owoc badań malowniczego kanionu, który w 2002 roku powstał w Teksasie w rejonie Guadalupe River po tym, jak konieczne było przerwanie wałow Canyon Lake w celu ochrony zapory zagrożonej przelaniem. W ciągu tygodnia spadła tam roczna dawka deszczu, po przerwaniu wałów woda w ciagu zaledwie trzech dni wydrążyła w litej wapiennej skale kanion o długości ponad 2 kilometrów, szerokości 12 metrów i głębokości, sięgającej 7 metrów. Oczywiście w skali Wielkiego Kanionu, to drobna formacja, najważniejsze jest jednak to, że ten przypadek pokazuje, iż wezbrane wody mogą mieć aż tak niszczycielskie działanie.

Nauka wciąż nie jest w stanie ocenić, jak długo powstawały w przeszłości takie formacje. Naukowcy wyrażali dotąd przekonanie, że musiało to trwać bardzo długo. Te nowe obserwacje, wraz z obrazami sugerującymi podobne zjawiska na Marsie pokazują, że wszystko to mogło przebiegać znacznie szybciej. Chyba każdy, kto wpatrywał się we wstążkę rzeki Kolorado na dnie Wielkiego Kanionu miał wątpliwości, czy mogła ona dokonać aż takiego zniszczenia. Najnowsze doniesienia, opublikowane na łamach "Nature Geoscience" wskazują, że przekonanie, iż musiało się tam wydarzyć coś więcej, może być uzasadnione.