W tym roku wyjście w Tatry na własną odpowiedzialność. Po raz pierwszy od wielu lat zdecydowano, że nie będzie zakazów wychodzenia na tatrzańskie szlaki, nawet jeśli zagrożenie lawinowe będzie wysokie.

Każdy z nas będzie więc musiał ocenić na własną rękę, czy da radę bezpiecznie przejść dany szlak i wrócić cało. Pracownicy parku i ratownicy TOPR mają jedynie doradzać i ostrzegać, a nie jak dotąd - zakazywać. Decyzja będzie należała wyłącznie do turysty. Podobne liberalne przepisy obowiązują w krajach alpejskich.

Poza sytuacjami wyjątkowymi, przeciętne niebezpieczeństwo jest czymś normalnym w górach, one po prostu są niebezpieczne i nie możemy ich z tego powodu zamykać, natomiast musimy przestrzegać o zagrożeniach - tłumaczy Paweł Skawiński, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego. Co o tych nowościach mówią turyści i ratownicy, o tym w relacji Macieja Pałahickiego:

Dotychczas szlaki w Tatrach były zamykane w zimie okresowo, na polecenie TOPR, w reakcji na zagrożenie lawinowe. Im było ono wyższe, tym większe obszary Tatr wyłączano dla ruchu. Co najmniej raz w sezonie dochodziło do zamknięcia całego TPN z powodu wysokiego zagrożenia lawinowego.

Ruch turystyczny w Tatrach jest bardzo mały, w górach nastał środek martwego sezonu. Tak będzie do rozpoczęcia sezonu zimowego, czyli przynajmniej do połowy grudnia. Warunki do uprawiania turystyki w Tatrach na ogół są dobre, choć miejscami szlaki mogą być mokre i śliskie, a na leśnych odcinkach także błotniste.