Już za kilka dni prawie 800-tysięczny Kraków może zostać bez całodobowej opieki medycznej. Do tej pory krakowskie pogotowie ratunkowe nie podpisało aneksu do kontraktu z małopolskim oddziałem Funduszu Ochrony Zdrowia.

Dyrekcja pogotowia oraz związki zawodowe nie zgadzają się z proponowanymi stawkami, jakie przedstawiły władze Funduszu.

Wysokość kontraktu na ten rok ma być na tym samym poziomie co dwa lata temu. Sytuacja patowa trwa od kilkunastu dni, a żadna ze stron nie chce ustąpić.

Jeżeli będzie tak nadal, to dźwięk karateki będzie można usłyszeć w Krakowie jeszcze tylko przez kilka dni. Potem ambulanse przestaną wyjeżdżać – ostrzega dyrektor krakowskiego pogotowia Kazimierz Wapiennik.

Lekarze pogotowia mówią, że właściwie na nic nie ma pieniędzy. Zaczyna brakować nawet na leki.

Tymczasem władze Funduszu twierdzą, że wciąż negocjują z dyrekcją pogotowia wysokość aneksu. Postępu w tych rozmowach na razie jednak nie widać.

Foto Mariusz Bochenek RMF Kraków

16:05