Beef, czyli wołowina. Tak wkrótce - na własne życzenie - będzie się nazywać pewien przedsiębiorca z Illinois. Właściciel restauracji wpadł bowiem na niecodzienny pomysł wypromowania się w czasach kryzysu. Ogłosił w internecie, że jeżeli zdobędzie dwa tysiące fanów, sądownie zmieni nazwisko na Beef.

Fani się znaleźli, a dla żartu postanowili pomóc restauratorowi i licznik na jego profilu bije. Jeszcze kilkaset osób i Vince Virijakul będzie Vincem Beef. Potwierdziło się również, że reklama - nawet nietypowa - jest dźwignią handlu: biznes kręci się od kilku dni lepiej.

Vince Virijakul - na pytanie, czy nie posuwa się za daleko w promowaniu swojego interesu - stwierdził krótko: Nazwisko to tylko nazwisko, w środku pozostanę tym samym człowiekiem. Na szczęście nie musi obawiać się, co na to żona i dzieci - jest jeszcze kawalerem.