Arktyczne mrozy dokuczają mieszkańcom Syberii, Chin i Japonii. Zaginieni ludzie, nie ogrzane mieszkania i zasypane drogi - tak jest prawie w całej Azji.

W niektórych regionach Syberii temperatura spadła do minus 50 stopni Celsjusza. W takich warunkach praktycznie niemożliwe staje się ogrzanie mieszkań. Ludzie oklejają więc okna taśmą samoprzylepną i zakrywają kaloryfery kocami, ale to niewiele pomaga. W takich miastach jak Krasnojarsk czy Kemerowo w Rosji. Praktycznie nie kursuje komunikacja: "Widzicie co się dzieje? Autobusy nie jeżdżą, a prywatni przewoźnicy nie chcą nas zabierać. Nie pomagają nawet pieniądze - dawałam pięćset rubli i nic. A to przecież połowa mojej miesięcznej pensji" - skarżyła się Lena z Krasnojarska. Pełne ręce roboty mają strażacy. Mieszkańcy dogrzewają domy na własną rękę a to z kolei prowadzi do pożarów. Szpitale wypełniły się pacjentami, cierpiącymi na odmrożenia.

Podobna sytuacja jest także na północy Chin - w Mongolii wewnętrznej. Po gwałtownej burzy śnieżnej uznano za zaginione co najmniej 25 osób, a 300 zostało rannych. Trzeci dzień z rzędu sparaliżowane opadami śniegu jest lotnisko w Pekinie. Do szpitali ze złamaniami trafiło kilkaset osób. Nie lepiej jest w Japonii. Także tam z powodu zamieci śnieżnych wiele dróg jest nieprzejezdnych, nie kursują pociągi, samoloty mają gigantyczne opóźnienia. Najgorzej jest na północy - w ciągu kilkunastu godzin spadło tam ponad pół metra śniegu.

foto EPA

09:25