Nie żyje Marek Jackowski, jeden z twórców i wieloletni lider legendarnego Maanamu. Zmarł we Włoszech, miał 66 lat. "Był niebanalnym człowiekiem. Lubił ubarwiać życie, zawsze szukał niezwykłości" - wspomina muzyka Danuta Grechuta.

Marek Jackowski nie żyje. To jest bardzo smutna wiadomość dla nas wszystkich... Straszny szok - powiedziała RMF FM Katarzyna Litwin, rzeczniczka Kory Jackowskiej, a wcześniej zespołu Maanam. Poinformowała, że muzyk zmarł śmiercią naturalną. Według informacji podanej przez "Rzeczpospolitą" na stronie internetowej, Jackowski miał zawał serca.

Tworzył historię polskiego rocka

Zanim Jackowski założył Maanam, grał w łódzkiej grupie Impulsy, z której powstał zespół Vox Generis. Muzyk nawiązał też współpracę z krakowską Piwnicą pod Baranami, grał z zespołami Anawa i Osjan.

Historia Maanamu sięga grudnia 1975 roku, kiedy Marek Jackowski i Milo Kurtis zagrali koncert w warszawskim "Teatrze Studio". Nazwa ich zespołu - Maanam - wyewoluowała od pierwszych liter imion jego założycieli. W 1976 roku po raz pierwszy z Jackowskim i Kurtisem wystąpiła ówczesna żona Jackowskiego - Kora.

W 1980 roku Maanam nagrał singiel "Boskie Buenos/Żądza pieniądza" i wystąpił na I Ogólnopolskim Przeglądzie Muzyki Młodej Generacji - Jarocin'80, a potem - na festiwalu w Opolu, co otworzyło muzykom drogę do sławy. Maanam wystąpił też w filmie Krzysztofa Rogulskiego "Wielka Majówka", co przysporzyło zespołowi kolejnych fanów.

Zespół nagrywał kolejne płyty i zyskiwał rozgłos, ale w roku 1984 odmówił wystąpienia na koncercie przyjaźni ze Związkiem Radzieckim. Grupa została umieszczona na czarnej liście, zniknęła z radia, telewizji i prasy. Dzięki fanom zespół wrócił jednak do oficjalnego obiegu.

W roku 1986 grupa zawiesiła działalność, a na scenę wróciła dopiero pięć lat później. Od tego czasu Maanam nagrywał kolejne płyty i grał liczne koncerty w Polsce i za granicą. Zespół rozwiązano ostatecznie w grudniu 2008 roku. Wtedy Kora i Marek Jackowscy wydali oświadczenie, że zespół zawiesza działalność na czas nieokreślony.

Po rozwiązaniu grupy Jackowski założył wspólnie z Januszem Iwańskim zespół The Goodboys.

Jak wspomina dziennikarz redakcji muzycznej RMF FM Marcin Jędrych, w oparciu o dźwięki gitary Jackowskiego powstało wiele ponadczasowych kompozycji, na których wychowały się co najmniej dwa pokolenia słuchaczy.

Dzięki jego piosenkom dowiedzieliśmy się, że "Paranoja Jest Goła", uwierzyliśmy, że wystarczy powiedzieć: "Kocham Cię Kochanie Moje". To Marek Jackowski pokazał nam, gdzie są "Granice - Mury, zasieki, zapory", a do codziennego języka włączyliśmy dzięki niemu piosenkowy zwrot: "Nie Poganiaj Mnie Bo Tracę Oddech". 

Danuta Grechuta o Marku Jackowskim:

"W zespole Anawa pojawił się w czasie, kiedy zespół z tria muzycznego z fortepianem zaczął się rozrastać i kiedy pomyślano, że dobra byłaby gitara - dobra gitara. Wtedy właśnie zjawił się Marek, który objawił się w piwnicy ze swoim zespołem Vox Generis. Tak się spodobał, że przystąpił do Anawa. Wzbogacił zespół niezwykłym brzmieniem swojej gitary i swoją osobowością - bo był osobowością, która zawsze szukała niezwykłości, lubiła ubarwiać życie czymś niezwykłym. To zabarwiał poezją chińską, to trochę w buddyzm się wgryzał... Sama jego sylwetka na estradzie plus właśnie wyznawane teorie, które zmieniały się z czasem, czyniły go człowiekiem niebanalnym, niezwykłym i interesującym.

Ja bardzo lubiłam z Markiem rozmawiać, roztaczał taki dziwny czar. Momentami nawet robił wrażenie czarownika. Był bardzo łagodnym człowiekiem. To była osoba bardzo lubiana i pozytywna".