Fani kultowej komedii romantycznej z niecierpliwością wyczekują premiery nowej, czwartej już odsłony serii. Na początku kwietnia dowiedzieliśmy się, że produkcja o roboczym tytule „Bridget Jones: Mad About the Boy” zadebiutuje na dużym ekranie w przyszłoroczne Walentynki. Powracający do swojej roli Hugh Grant postanowił tymczasem uchylić rąbka tajemnicy i zdradzić kilka szczegółów dotyczących wyczekiwanego filmu. Hollywoodzki aktor wyznał, że scenariusz wzruszył go i zachwycił. "Jest bardzo smutny i równie zabawny" – podkreślił gwiazdor.

To już oficjalne: fani "Dziennika Bridget Jones" wkrótce poznają dalsze losy swojej ukochanej bohaterki. Kultowa, uwielbiana przez widzów z całego świata komedia romantyczna z 2001 roku z plejadą gwiazd w obsadzie, doczekała się jak dotąd dwóch sequeli. Trzecia odsłona cyklu miała premierę w 2016 roku. Fabuła koncentrowała się na perypetiach Bridget, która zachodzi w upragnioną ciążę. Problem w tym, że nie wie ona, kto jest ojcem dziecka. Do swoich ról wrócili wówczas wcielająca się w tytułową postać Renée Zellweger oraz Colin Firth, który sportretował jej ukochanego Marka Darcy’ego.

Wielkim nieobecnym był natomiast Hugh Grant, czyli niezapomniany Daniel Cleaver, który został uśmiercony - ale tylko pozornie. Bo choć bohater miał zginąć w katastrofie lotniczej, pod koniec filmu okazuje się, że znaleziono go żywego, co umożliwiło Grantowi dołączenie do obsady ewentualnej kontynuacji. Tak też się stało. 63-letni brytyjski aktor zgodził się wystąpić w 4. odsłonie cyklu, którego premiera zaplanowana jest na Walentynki 2025 roku. Na ekranie pojawią się również nowe twarze - zobaczymy m.in. gwiazdora "Doktora Strange" Chiwetela Ejiofora oraz znanego z serialu "Biały Lotos" Leo Woodalla.

Grant: Scenariusz czwartej Bridget jest najlepszy z całej czwórki

Rozmawiając z serwisem "Entertainment Tonight", Grant uchylił rąbka tajemnicy i zdradził kilka szczegółów dotyczących wyczekiwanego filmu o roboczym tytule "Bridget Jones: Mad About the Boy"

Hollywoodzki aktor podkreślił, że scenariusz wzruszył go i zachwycił. Uważam, że scenariusz czwartej Bridget jest najlepszy z całej czwórki. I, co znamienne, to jeden z najlepszych scenariuszy, jakie czytałem od bardzo dawna. Opowiada o samotnym wychowywaniu dwójki dzieci, co zostaje wmieszane w komedię w stylu "Bridget Jones". Jest bardzo smutny i równie zabawny. Doprowadził mnie do łez - wyznał Grant.

Czwarta część prawdopodobnie bez Colina Firtha

Produkcja będzie ekranizacją książki "Bridget Jones. Szalejąc za facetem" z 2013 roku autorstwa Helen Fielding, która stworzyła poprzednie części literackiej serii i napisała scenariusz do nadchodzącego obrazu. Bohaterka jest już dojrzałą kobietą, a zarazem wdową i samotną matką dwóch pociech. Wiele wskazuje więc na to, że nie zobaczymy na ekranie Colina Firtha, którego bohater zostanie prawdopodobnie uśmiercony. Pomysł na nakręcenie filmu pojawił się po tym, jak Helen napisała kolejną książkę. Moja rola nie jest duża, mam tylko kilka scen. Cóż, mam nadzieję, że nie jesteśmy na to za starzy - stwierdził Grant.

Za kamerą stanie brytyjski reżyser i producent filmowy Michael Morris, znany z pracy nad głośnymi serialami, takimi jak "House of Cards", "Zadzwoń do Saula", "Trzynaście powodów" czy "Ekstrapolacje".

Zdjęcia do 4. odsłony "Dziennika Bridget Jones" ruszą już w maju. 

Zobacz również: