„Muzy Młodej Polski”, książka Moniki Śliwińskiej, to nasza kolejna propozycja w cyklu „Twój Weekend w Faktach RMF FM”. Autorka opisała w niej barwne życie trzech muz Stanisława Wyspiańskiego.

Katarzyna Sobiechowska-Szuchta RMF FM: Z okładki w sepii patrzą na czytelnika trzy śliczne, młodziutkie dziewczyny. Kim są te tytułowe muzy?

Monika Śliwińska: To jest książka o trzech pięknych kobietach, trzech muzach, trzech siostrach. Nazywają się Maryna, Zosia i Lizka Pareńskie. Mogą wydawać się nieznajome, ale tak naprawdę znamy je. Dwie z nich, Zosia i Maryna, które widzimy na tej okładce, zostały pod swoimi imionami sportretowane w "Weselu" Wyspiańskiego. Natomiast ta najmniejsza dziewczynka, najmłodsza z sióstr, Lizka, znana jest z najsłynniejszych pasteli tego artysty. Portret Lizki w błękitnej sukience namalowany przez Wyspiańskiego, znany jest nam wszystkim i uchodzi za arcydzieło. Wybrałam je, bo te postacie łączą się z moim badaniami i zainteresowaniami wokół życia Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Dzięki niemu poznałam Zofię. W literaturze wspomnieniowej ta z sióstr utrwaliła się jako arcytolerancyjna żona Boya-Żeleńskiego, który był wielkim flirciarzem. Tymczasem ona kochała i była kochana przez niebanalnych ludzi, na przykład Witkacego, z którym łączył ją wieloletni romans. Plotka głosi, że jeden z jej kochanków, Rudolf Starzewski, dziennikarz z "Wesela" Wyspiańskiego, popełnił samobójstwo, gdy zostawiła go dla Witkacego.

To Zofię widzimy na słynnym obrazie "Macierzyństwo"?

Tak, to jest Zofia karmiąca syna. A tym synem jest przyszły aktor warszawskich teatrów, czyli Stanisław Żeleński. To jest bardzo intymny portret, co podkreśla szlafrok Zofii i niedbale upięte włosy. Żeleńscy lubili ten obraz i bardzo niechętnie wypożyczali go na wystawy, zasłaniając się delikatnością pastelu. Jak wiemy Stanisław Wyspiański namalował wiele obrazów z serii "Macierzyństwo", jednak do pozostałych pozowała mu żona.

Co łączy siostry? Oprócz więzów krwi? A co je dzieli?

W mojej książce te trzy kobiety przemawiają wieloma głosami - namiętnością, rozpaczą, niespełnieniem i tęsknotą. Wydawało się, że miały wszystko: urodę, majątek, powodzenie i swobodę w czasach, gdy tej swobody kobiety miały niewiele. To ich szczęście wydaje się jednak pozorne, bo w ostatecznym rozrachunku zapłaciły za nie bardzo wysoką cenę.

Opisuje pani wiele postaci z tamtych czasów, przytacza pani wiele skomplikowanych relacji miłosnych. Który wątek fascynuje panią najbardziej? Która z historii, do której pani dotarła, wywarła na pani szczególne wrażenie?

Takich wątków w tej książce jest bardzo dużo. W przypadku postaci Zofii fascynująca dla mnie była praca nad jej nieopublikowanymi wcześniej, nieznanymi, a przez to bezcennymi listami pisanymi podczas okupacji. To są bardzo szczególne listy, bo też i okres był szczególny. To jest czas, kiedy ona czeka na swojego męża, Tadeusza Boya-Żeleńskiego, który jak wiemy przebywał wówczas we Lwowie. Trwa w niepewności, co do jego losu i wreszcie dowiaduje się o jego tragicznej śmierci, a także śmierci swojej siostry, pięknej Maryny z "Wesela". Są to listy pod wieloma względami bezcenne, pełne nadziei, wyczekiwania, rozpaczy. A przede wszystkim odsłaniają nam inną Zofię. Tak samo wiele uwagi poświęciłam najmłodszej z sióstr - Lizce. Próbowałam odtworzyć jej życie, o którym tak naprawdę wiedzieliśmy dotąd niewiele. Pojawiały się szczątkowe informacje w katalogach z reprodukcjami dzieł Stanisława Wyspiańskiego, z których dowiadywaliśmy się głównie, że była alkoholiczką i morfinistką. Niewiele tego. Tymczasem udało mi się dotrzeć do akt jej choroby z kliniki terapeutycznej w Szwajcarii, gdzie spędziła ostatnie miesiące przed śmiercią. To jest wątek, któremu poświęciłam najwięcej uwagi, ponieważ walka Lizki o siebie, o swoje życie, nawet dzisiaj, po dziewięćdziesięciu latach jest poruszającą i wstrząsającą historią.

W pani książce jest też mnóstwo czarno-białych, pięknych zdjęć. Gdzie ich pani szukała i gdzie je pani znalazła?

To są zdjęcia, co do których nie miałam nadziei, że kiedykolwiek je odnajdę. One wszystkie łączą się z Lizką, z tą postacią, którą widzimy na okładce książki. Tak naprawdę, gdy się jej przyjrzymy widać, że z tych trzech sióstr, właśnie ona jest trochę niewyraźna, zamazana. Niemal do samego końca nie miałam żadnego portretu Lizki, oczywiście oprócz wizerunków malarskich pozostawionych przez Stanisława Wyspiańskiego czy Witolda Wojtkiewicza. Skończyłam książkę, godząc się z myślą, że nigdy nie zdobędę zdjęcia Lizki, nie zobaczę, jak ta moja bohaterka wyglądała naprawdę. I właśnie w tym momencie okazało się, że te fotografie istnieją. Udało mi się je odnaleźć na drugim końcu Polski. Należą do pani, która jest mi dzisiaj bardzo bliska, która mi zaufała, wpuściła do swojego domu, do swojej pamięci i udostępniła te wspaniałe zbiory, które dzisiaj możemy zobaczyć w książce.

Coś pani znowu pisze? Oprócz uzupełniania strony o twórczości Tadeusza Boya-Żeleńskiego?

Tak. Jest taka postać, której w tej książce poświęcam wiele uwagi. To Stanisław Wyspiański. Oczywiście jest mnóstwo opracowań na temat Wyspiańskiego. Ale ja chciałabym przyjrzeć się Wyspiańskiemu nie ze spiżu, ale - jeśli mogę tak powiedzieć - Wyspiańskiemu w szlafroku, nieco go odbrązowić. Czytamy jeszcze jego dramaty, podziwiamy jego obrazy, a tak naprawdę niewielu z nas wie, że zanim namalował swoje najsłynniejsze dzieła, był w jego życiu taki okres, kiedy nie miał pieniędzy na kredki.

Naszym słuchaczom i internautom rozdaliśmy 10 książek wydawnictwa ISKRY „Muzy Młodej Polski” autorstwa Moniki Śliwińskiej. Osoby, do których trafi książka, poinformujemy mailowo.