Brytyjczycy oburzeni - prestiżowy dom mody Alexander McQueen wystosował do słynnego londyńskiego University of Arts list, w którym oferuje bezpłatny, 11-miesięczny staż w pełnym wymiarze godzin. Studenci są zbulwersowani i odpisują na propozycję: "to wyzysk!".

List do przedstawicieli firmy wystosowała przewodnicząca zrzeszenia studentów Shelly Asquith. Jak przypomniała, sam założyciel domu mody studiował na tej uczelni. Teraz, jak pisze, działanie marki "to wyzysk" studentów mody.

Jak przypomniała studentka, żakiet z najnowszej kolekcji Alexandra McQueena kosztuje ponad 8 tys. funtów, czyli prawie tyle samo, ile wynosi roczne czesne na uczelni.

"To gorzka ironia, że to prawie tyle samo ile czesne na studiach. (...) Żaden luksus nie jest wart tego, żeby wykorzystywać pracowników za darmo" - pisze w liście Asquith.

Według niej najbardziej oburzająca jest długość stażu, który oferuje firma. "Wydaje mi się tym bardziej niepokojące ze względu na czas stażu. Zazwyczaj tego typu praktyki trwają kilka tygodni - co nadal jest nielegalne - ale 11 miesięcy jest przesadą.

Propozycja stażu została przesłana do instytucji związanych z modą i designem. W mailu napisano, że "pilnie poszukiwany jest utalentowany student znający się na dzianinach". Powodem tych nagłych poszukiwań było odejście jednego z poprzednich stażystów.

Oferta dla studentów obejmuje 11-miesięczny, co ważne, bezpłatny staż w wymiarze 9,5 godzin dziennie, przez pięć dni w tygodniu. Kandydaci koniecznie muszą być "elastyczni". W zamian mogą liczyć na ewentualne pokrycie kosztów podróży oraz voucher na lunch na kwotę 60 funtów miesięcznie. Ta właśnie oferta spotkała się z ostrą krytyką.

Marka broni się jednak przed zarzutami i twierdzi, że w wiadomości "był błąd" i że taka oferta nie jest zgodna z ich polityką przyjmowania stażystów.