Wieczorem w kinie Kultura w Warszawie odbędzie się premiera cyfrowo zrekonstruowanego filmu "Miś" Stanisława Barei. Gośćmi specjalnymi będą twórcy filmu. Organizatorzy imprezy, w kwestii stroju przypominają, że klient w krawacie jest mniej awanturujący się.

Zobacz również:

Będzie to Miś na skalę naszych cyfrowych możliwości. Parówkowym skrytożercom, po cyfrowym liftingu, ponownie będzie można powiedzieć mocno i stanowczo: "nie". Będzie można obejść znów Dzień Pieszego Pasażera, uczcić nową, świecką tradycję i oczywiście zaśpiewać prezesowi naszego klubu gromkie "łubu dubu".

Bohaterem "Misia" jest Ryszard Ochódzki, prezes klubu sportowego "Tęcza", który chce ubiec eksżonę i podjąć oszczędności z ich wspólnego londyńskiego konta. Podobny plan ma też była pani Ochódzka, która niszczy bohaterowi paszport i uniemożliwia wyjazd. Zdeterminowany prezes prosi o pomoc przyjaciela, producenta filmowego Hochwandera. Razem wymyślają intrygę, dzięki której nie tylko znajdą sobowtóra Ochódzkiego, węglarza Palucha, na którego zostanie wystawiony nowy paszport, ale i zarobią, przygotowując happening, z olbrzymim słomianym misiem wiszącym nad Warszawą w roli głównej.

Scenariusz filmu powstał podczas zimy stulecia, w 1979 roku, jego kolaudacja przypadła na sierpień '80. Został łagodniej potraktowany przez cenzurę. Poza kilkoma zmianami (np. Ochódzki zamiast Nowochódzki) udało się zachować 90 procent pierwotnego tekstu. Ta kultowa dziś polska komedia jest doskonałym zapisem swoich czasów, dokumentem epoki. I peerelowskich absurdów przełomu lat 70. i 80. dających się we znaki samym twórcom, jak choćby baleron, na który, jako na filmowy rekwizyt, trzeba było złożyć specjalne zamówienie w zakładach mięsnych.

Po premierze w kinie Kultura w Warszawie i w kinie Polonia w Łodzi "Miś" po cyfrowej rekonstrukcji będzie pokazywany szerokiej publiczności w ramach cyklu "Kino bez napisów"