Nie żyje Jerzy Jarocki, jeden z najwybitniejszych polskich reżyserów. Miał 83 lata.

Jerzy Jarocki wychował kilka pokoleń artystów, był doskonałym pedagogiem, konkretnym, wymagającym, przez lata pracował w Starym Teatrze w Krakowie i Teatrze Narodowym w Warszawie.

W inscenizacjach Jarockiego dominowała literatura współczesna. Zwykle sam ściśle komponował wszystkie elementy spektaklu. Zrealizował obsypane nagrodami przedstawienia: "Tango" Mrożka, "Szewcy" Witkacego, "Moja córeczka" Różewicza, "Ślub" Gombrowicza, przypominał dla sceny Słowackiego.

Był też aktorem, o czym opowiadał naszej dziennikarce Katarzynie Sobiechowskiej Szuchcie. Moim pierwszym popisowym numerem był Beniowski w szkole. Uczył mnie pan Holoubek i potem ja sobie wykorzystywałem te fragmenty z Beniowskiego, na rozmaitych uroczystościach je recytowałem. Jako aktor się nimi posługiwałem - opowiadał Jerzy Jarocki naszej dziennikarce w czasie próby do ubiegłorocznej premiery "Samuela Znorowskiego" Słowackiego w Teatrze Narodowym w Warszawie.

Jerzy Jarocki właśnie pracował nad premierą "Tanga" w Teatrze Telewizji. Zmarł w czasie próby.

"To wielka strata"

Jednego z najwybitniejszych reżyserów wspominał w rozmowie z naszym reporterem krakowski aktor, Krzysztof Globisz. To jeden z najgorszych dni dla polskiego teatru - mówił Globisz. To on ukształtował mnie aktorsko. To był indywidualista, wspaniały człowiek. Gdybym miał go gdzieś umieścić, to na pewno obok niego mógłby stanąć Jerzy Grotowski, czy Tadeusz Kantor - dodał aktor.

O reżyserze ciepło wypowiadała się także aktorka Małgorzata Kożuchowska, która grała w jego sztukach. Śmierć profesora Jerzego Jarockiego jest dla mnie wielką stratą. Mam wrażenie, że kończy się ważny etap, nie tylko dla świata polskiej kultury i teatru, ale też dla mnie osobiście. Była to osoba, z którą byłam mocno związana przede wszystkim zawodowo, jednak profesor Jarocki był dla mnie prywatnie ważnym człowiekiem. To był mistrz, ktoś, kto przez wiele lat prowadził mnie, był dla mnie wyznacznikiem jakości, odpowiedzialności, kimś, kto nigdy sobie nie odpuszczał, kto bardzo wnikliwie analizował świat. Mimo swojego wieku był osobą zaskakująco młodą, do końca brał bardzo czynny udział w tym, co dzieje się tu i teraz - mówiła aktorka. 

Reżysera wspominał też Jan Nowicki, który przez wiele lat grał w sztukach reżyserowanych przez Jarockiego. Myślałem, że jestem już odporny na ból, ale tym razem okazało się, że nie. Zabolało mnie to w sposób niewyobrażalny. Jerzy był człowiekiem, z którego wszyscy wyrośliśmy: Jerzy Stuhr, Jerzy Radziwiłowicz, Jerzy Bińczycki, Jerzy Trela, ja. To był człowiek, który kształtował nasze aktorstwo. Często brał nas ze szkoły, a później na podstawie profesjonalnego teatru uczył nas zawodu - mówił Nowicki.