"W 1937 roku ustawą sejmową zostało wprowadzone oficjalne Święto Niepodległości obchodzone 11 listopada. W poprzednich latach - począwszy od 1919 roku - obchodzono je zazwyczaj w niedzielę poprzedzającą ten dzień" - wyjaśnia w rozmowie z RMF FM historyk Grzegorz Nowik. "Trzeba poczytać ówczesne pamiętniki, aby zobaczyć ten nastrój euforii. Trzeba się wczuć w sprawozdania dziennikarzy, którzy patrzyli na historię dziejącą się na ich oczach" - mówi o obchodach święta w czasach dwudziestolecia międzywojennego.

Katarzyna Sobiechowska-Szuchta: Proszę nam pomóc uporządkować wiedzę na temat obchodów Święta Niepodległości. Do kiedy obchodzono je w niedzielę poprzedzającą 11 listopada, a od kiedy 11 listopada jest świętem bez względu na dzień tygodnia?

Prof. dr hab. Grzegorz Nowik, historyk dziejów najnowszych, pracownik naukowy Instytutu Studiów Politycznych PAN i Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku: W 1937 roku ustawą sejmową zostało wprowadzone oficjalne Święto Niepodległości obchodzone 11 listopada. W poprzednich latach - począwszy od 1919 roku - obchodzono je zazwyczaj w niedzielę poprzedzającą ten dzień.

Celebrowano je także w okresie II wojny światowej: robiły to polskie siły zbrojne na Zachodzie, rząd Rzeczypospolitej na wychodźstwie, formacje i instytucje polskiego państwa podziemnego. Niestety w okresie PRL-u to święto zostało wykreślone z kalendarza. Co gorsza, w okresie poprzedzającym 11 listopada obchodzono święto związane z wybuchem Rewolucji Październikowej, czyli przewrotu bolszewickiego w Rosji.

W archiwalnych nagraniach z lat 20. i 30., które się zachowały, widzimy głównie parady wojskowe. Ale nie tylko w taki sposób obchodzono Święto Niepodległości. Jak je świętowano i jak to się zmieniało?

Głównym promotorem obchodzenia samego święta był nie tylko sam marszałek Piłsudski, ale cały obóz nazywany politycznie belwederskim, który akcentował znaczenie czynu zbrojnego i znaczenie wojska dla odzyskania niepodległości. Pierwsze obchody tego święta to były głównie parady wojskowe. One się odbywały albo na Placu Saskim, noszącym od 1928 roku nazwę Placu Marszałka Piłsudskiego, albo na Polach Mokotowskich w Warszawie. Również w garnizonach w miejscowościach w całej Polsce obchodzono to święto na reprezentacyjnych placach, na rynkach, w uroczystych miejscach.

Towarzyszyły temu także inne formy świętowania. Bardzo wcześnie organizowane były bale niepodległości, bale oficerskie. Jeśli były urządzane jakieś defilady, to oprócz wojska defilowało przysposobienie wojskowe, harcerze, PTG Sokół, Związek Strzelecki, organizacje paramilitarne, rozmaite środowiska społeczne... Starano się w II Rzeczypospolitej kształtować dumę z własnego państwa i własnego narodu.

Nawiązując do tej radości z obchodów święta 11 listopada, przypomniałam sobie kadry z tych króciutkich filmików archiwalnych, które są dostępne. Tam są radośni, cieszący się, wiwatujący ludzie, którzy otaczają żołnierzy.

Trzeba poczytać ówczesne pamiętniki, aby zobaczyć ten nastrój euforii. Trzeba się wczuć w sprawozdania dziennikarzy, którzy patrzyli na historię dziejącą się na ich oczach: kiedy spadają z odwachów w Krakowie orły austriackie i żołnierz polski z biało-czerwoną kokardą i orłem, ale w mundurze jeszcze austriackim, obejmuje wartę. Pierwszą polską wartę w Krakowie. Kiedy przez Zamkiem Królewskim staje żołnierz polski na warcie, kiedy studenci politechniki w czapkach brązowych, a studenci uniwersytetów w białych czapkach akademickich obejmują wartę przed Pałacem dzisiaj Prezydenckim, a wtedy Urzędem Rady Ministrów... To było coś niesamowitego. Dziesiątki wspomnień i pamiętników odtwarzają tę euforię, radość i świadomość, że to nareszcie jest koniec zaborów.