"To jest moment, w którym lider 'dobrej zmiany' musi dużo zmienić, żeby się nic nie zmieniło. Jeśli się nie zmieni czegoś istotnego (…), jakiegoś mechanizmu, który gdzieś zawiódł, to wjedzie się w kampanię wyborczą i wakacje z poczuciem, że jest pewnego rodzaju zadyszka, a to jest już zły znak. Remis w sejmikach samorządowych to byłoby już poważne ostrzeżenie” – powiedział Adam Hofman w Porannej rozmowie w RMF FM, komentując pogarszające się sondaże dla PiS. „Mateusz Morawiecki został premierem i się w 24 godziny zestarzał, on stał się nie stary, lecz zgrany. Premier ciągle zajmuje się czymś innym, i próbuje być kimś innym” – tak z kolei były polityk PiS ocenił premierostwo Mateusza Morawieckiego. Adam Hofman skomentował także kandydaturę Kazimierza Michała Ujazdowskiego na prezydenta Wrocławia: "To Magdalena Ogórek Grzegorza Schetyny, każdy ma taką Magdalenę Ogórek, jaką sobie wymyślił. Ten pomysł jest śmiały, ale się dla Platformy źle skończy”. „Pojedynek na konwencje trudno będzie uznać dla PiS-u za wygrany. Opozycja idzie na zderzenie, bo czuje krew” – stwierdził Hofman, zapytany o konwencje, które maja odbyć się w ten weekend.

Robert Mazurek: Dzień dobry. Państwa i moim gościem jest połowa dawnego Adama Hofmana, polityka PiS-u, dzisiaj specjalisty od PR-u.

Adam Hofman: Dzień dobry, ta lepsza połowa. 

Ta lepsza, dużo chudsza. Chciałem powiedzieć, ponieważ pan jest człowiekiem, który ma nieustanne wakacje,  ile razy do pana dzwonimy, pije pan wino we Włoszech.

Wiadomo, że to akurat nieprawda. To "wishful thinking" Roberta Mazurka.

Prawda. Ale akurat tak było...

Tak bym chciał.

W związku z tym chciałem się troszeczkę “wyletnić", ale pana nie przebiłem.

Nie da rady.

Nie, to prawda, jednak krótkich spodenek...

Tak, ale to pod stołem. Co pod stołem, tego nie widać.

Proszę państwa, nie będziemy rozmawiać o krótkich spodenkach, ani o włoskich wyprawach Adama Hofmana, tylko będziemy rozmawiać o polityce. Poranna wiadomość jest taka: sondaż dla "Faktu" - wiem, że to sondaż i pierwszy, jedyny taki, a poza tym nie występują tam partie, no niemniej jednak - zjednoczona opozycja 32 proc., a PiS - 29 proc. To pokazuje, bez względu na to, czy patrzymy na to czy to jest prawdziwa zjednoczona opozycja czy nieprawdziwa, że PiS ma z kim przegrać.

To też pokazuje, że jest moment w którym liderzy "dobrej zmiany", czy właściwie lider "dobrej zmiany" Jarosław Kaczyński musi dużo zmienić żeby się nic nie zmieniło. Bo najbliższe tygodnie, to jest moment, jutro konwencja, że jeśli nie zmieni się czegoś istotnego, nawet nie chodzi o personalia, tylko bardziej pewnego mechanizmu....

Personalia nie dalej niż kwartał temu zmieniono.

To już było, więc jakiegoś mechanizmu, który gdzieś zawiódł, to wjedzie się w kampanię wyborczą i wakacje z takim poczuciem, że jest pewnego rodzaju zadyszka, a to już jest zły znak. Zjednoczona opozycja, która jest razem badana, razem startuje do sejmików, więc trzeba o tym pamiętać, że jeśli w sejmikach okazałoby się, że jest remis w wyborach samorządowych, no to to już jest poważne ostrzeżenie.

To jest prawda. Ciekawe jak teraz PiS z tego wybrnie, a ja mam do pana pytanie: gdyby miałby pan im doradzać za darmo chwilowo?

Nie da się tak zrobić.

Taka sytuacja. No dobra, co oni powinni zrobić żeby wrócić do tego efektu świeżości? Przecież przyjście Morawieckiego miało być nowym otwarciem, to już miało być tylko jedzenie konfitur.

No tak, ale jeśli chodzi o premiera Morawieckiego, to on stał się premierem i w 24 godziny się zestarzał. To znaczy, że nagle w tych starych dekoracjach stał się nie stary, a zgrany. On może, on ma jeszcze możliwość, by wrócić do tego czym powinien się zajmować. On musi wrócić do Excela, musi wrócić do "korpogadki" - ja przepraszam, że mówię kolokwialnie, ale no tak sobie pozwólmy jak jesteśmy tak ładnie "wyletnieni" i ubrani - on musi wrócić do języka korzyści gospodarczej, a nie udawać kogoś kim nie jest, bo w tym jest  nienaturalny.

On wszedł w jakiś taki strasznie ideologiczny język...

No też.

Może dlatego, że musiał kupić PiS?

No, ale jeśli będzie to próbował zrobić, to zgra tę kartę, którą ma najważniejszą, czyli to o czym mówiliśmy przed chwilą. To jest jedna strona medalu, oczywiście drugą jest wyciszenie wszystkich niepotrzebnych sporów i konfliktów. Na arenie międzynarodowej, na przykład, to się premierowi Morawieckiemu udaje..

To się chyba jakoś udaje?

Tak, udaje tylko nie da się tym pochwalić, bo zajmuje się czymś innym i próbuje być kimś innym.

No dobrze, to proszę powiedzieć: jest konwencja PiS-u jutro - co oni mają tam wymyślić? Co odpalić? Jakiego rodzaju fajerwerki mają pokazać, żebyśmy pomyśleli: Wow, nie, to jednak warto!

A to się zaraz okaże. Mają spin doktorów, jest Adam Bielan, są inni, więc ja sądzę, że to jest przygotowane. Oczywiście, są w sytuacji, w  której te sondaże nie budują dobrego klimatu. Co więcej opozycja ma jakieś tam pomysły. Grzegorz Schetyna wymyślił Kazimierza Michała Ujazdowskiego...

Zaraz o to będę pana pytał.

Ale to jest zgrany numer. Był Mężydło i Sikorski w 2007 roku, teraz jest Ujazdowski...

W pańskim Wrocławiu. 

No tak, ale to jest taka Magdalena Ogórek Grzegorza Schetyny.

O mój Boże - właśnie pan zamordował Kazimierza Michała Ujazdowskiego!

Nie, ale ja sądzę, że to się tak samo skończy jak pomysł SLD z Magdaleną Ogórek, on się źle dla SLD skończył i on się dla PO źle skończy. Ale on jest śmiały...

Śmiałe jest również to porównanie.

Śmiałe. Ale jest konwencja PiS-u jutro, jest konwencja PO z Ujazdowskim, powiedzmy...

No nie, jutro ma być taka konwencja pokazująca zjednoczenie opozycji - czyli konwencja PO i Nowoczesnej.

No i tam wystąpi Ujazdowski i powie: "W PiS-ie jest źle, wiem, bo byłem" - prawda, stary numer. I pojedynek na konwencje trudno będzie uznać dla PiS-u za wygrany. Opozycja idzie już na zderzenie, bo czuje po prostu krew.

Opozycja po raz pierwszy od dawna, rzeczywiście, się odbiła, już nikt nie mówi, że oni są fajtłapami, tylko wszyscy zajmują się tym, że PiS ma pod górkę...

Zdefiniujmy na nowo po dwóch latach sobie, co teraz zrobimy w te dwa lata dla obywateli. Trzy rzeczy: język korzyści - wracamy do premiera Morawieckiego.

Poczekajmy chwileczkę, język korzyści to było to 500+ - "Proszę państwa, zagłosujecie na nas, to dostaniecie 500+". To co oni teraz mogą powiedzieć?

Coś równie wyliczalnego. Ich budżet jest w sytuacji, w której to się da zrobić.

Słyszałem, że półtora miliarda chcą rozdać. Przepraszam, "500+" to jest lekko licząc 26, 27 miliardów. Tego rodzaju w każdym razie wielkości.

Tak, ale jak się zrobi dobre badania i posegmentuje wyborców, to łatwo zobaczyć, gdzie tracimy i do których wyborców mówić. Nie trzeba mówić do wszystkich wyborców.

Czyli nie będziemy teraz kupować wszystkich, ale, powiedzmy, że tracimy u emerytów - OK, to  "emerytura+"...

Jakieś takie abecadło w sumie tu żeśmy odkryli polityczne.

No tak abecadło polityczne...

A, B, C, D, E... No teraz jesteśmy przy E.

Teraz muszą sobie zdefiniować gdzie tracą i tam podsypać kasę.

Zdefiniować gdzie tracą i do nich mówić, bo to nie zawsze są pieniądze. To są po prostu czasem symboliczne, a czasem prawdziwe korzyści, bo wyborcy nie głosują tylko portfelem, bo gdyby tak było to w 2007 roku PiS nie straciłoby władzy. Głosują jakby na różnych płaszczyznach, ale - jak rozumiem - to doradcy PiS-u wiedzą. Jutro się okaże, jak dobrze to wiedza.

Jest jeszcze jeden problem wewnątrz PiS-u - to jest ta ciągła walka między frakcjami "ziobrystów" i "kaczystów", którzy w tej chwili są blisko premiera Morawieckiego. Te dwie grupy się ciągle oskarżają o to, że to co złego, to nie my, tylko oni, prawda?

I to też powoduje, że zabiegają o poparcie w ramach obozu władzy. Nie tak dalej jak wczoraj poseł Tadeusz Cymański krytykując obniżkę uposażeń, pensji dał wyraźny sygnał: My, "ziobryści" byśmy wam, ciężko pracującym posłom, tego nie zrobili. To jest jednak deklaracja polityczna, przy czym merytorycznie się z nim zgadzam oczywiście.

No właśnie, skoro już jesteśmy przy pieniądzach. Kto, jak pan lepiej zna się na poselskich pieniądzach. Skąd w ogóle ten pomysł żeby jeszcze 20 procent zabrać?

Jeśliby wziąć wczorajszy sondaż, który był opublikowany w jednej z gazet za prawdę, to Jarosław Kaczyński miał oczywiście świetny słuch społeczny, bo ludzie kupili ten pomysł. Ale w konsekwencjach będzie on bardzo zły, bo w konsekwencjach zaplecze parlamentarne, no naprawdę, aż po cichu, bo nie da się głośno, zawyło. W duszach zawyło. Dlatego że rzeczywiście, jeśli poseł ma zarabiać tyle co... no naprawdę , murarze za tyle na budowę nie przyjdą.

No nie, no bez przesady. Jeżeli...

No nie przyjdą. Niech pan zapyta ludzi, którzy dzisiaj stawiają domy albo mieszkania, albo bloki, ile zarabiają dobrzy murarze. Więcej niż parlamentarzyści po obniżce.

No dobrze.

Coś poszło nie tak. Jest na to zgoda społeczna...

Jest. Tak, tak.

Ludzie mówią: "Zabierajmy posłom". Być może elita i klasa polityczna sobie na to zasłużyła. Być może. Ale to znaczy, że coś w tej naszej transformacji poszło nie tak.

To proszę mi powiedzieć z czego będzie teraz żył poseł?

Nie wiem. Pewnie trzeba się bogato ożenić. No nie ma wyjścia.

Ale jak już ktoś żonę ma?

To musi szukać. No nie wiem..

Bogatej kochanki? No nie wiem, przepraszam..

Trudno mi powiedzieć z czego. Ale oczywiście pół żartem, pół serio..

Ale ja pytam poważnie. Jest model ukraiński czy rosyjski...

No tak, tak, oligarchowie.

...gdzie się zasadniczo zarabia grosze, ale wszyscy wiedzą, że prawdziwe pieniądze są skądinąd. A jak będzie w Polsce? Przepraszam za bezczelność, ale wyście sobie jakoś poradzili.

Tego nie wiem, ale prędzej czy później będzie tak, że trzeba będzie przywrócić, przynajmniej na tych funkcjach wykonawczych naprawdę wysokie pensje, bo ludzie zaczną uciekać.

Adam Hofman: To bardzo śmiały ruch Grzegorza Schetyny i jego wielkie ryzyko

Adam Hofman w internetowej części porannej rozmowy ocenił też kandydaturę Kazimierza Ujazdowskiego na prezydenta Wrocławia z ramienia Platformy Obywatelskiej. "To bardzo śmiały ruch Grzegorza Schetyny i jego wielkie ryzyko. Jeśli Ujazdowski przegra, to Schetyną we Wrocławiu rozdziobią kruki i wrony. Z drugiej strony, jeśli Schetyna we Wrocławiu wygra, to będzie mógł powtórzyć wariant z 2007 roku, gdy Tusk wziął Sikorskiego i Mężydłę". Nasz gość prognozuje, że wtedy szef PO będzie mógł zbudować w partii dwa odległe od siebie światopoglądowo skrzydła, a sam będzie mógł iść środkiem.