George Zimmerman - zabójca nieuzbrojonego czarnoskórego 17-latka Trayvona Martina - może wyjść z aresztu po wpłaceniu 150 tysięcy dolarów kaucji. Taką decyzję wydał prowadzący jego sprawę sąd w Sanford na Florydzie.

Sędzia Kenneth Lester ustanowił też kilka innych warunków, które spełnić musi Zimmerman, by wyjść z aresztu. Oskarżonemu nie wolno będzie posiadać broni, pić alkoholu, zażywać narkotyków lub niezalegalizowanych leków, a ponadto obowiązywać go będzie "godzina policyjna" - między 19 a 6 rano.

Wcześniej prawnik zabójcy, Mark O'Mara, przekazał władzom paszport swego klienta, by przekonać sąd, że nie wyjedzie on z kraju, jeśli opuści areszt.

Podczas przesłuchania w sprawie zwolnienia za kaucją zeznania złożyła telefonicznie żona Zimmermana, która powiedziała, że nie jest on agresywnym człowiekiem. Oskarżyciel posiłkowy przypomniał jednak o dwóch incydentach wskazujących na gwałtowny charakter Zimmermana. Został on oskarżony o zaatakowanie ubranego po cywilnemu policjanta, który usiłował zaaresztować jego kolegę, i sąd zlecił mu specjalny kurs terapeutyczny dotyczący "kontroli gniewu". Innym razem miał zaatakować swoją byłą dziewczynę.

Tragedia wydarzyła się w lutym

28-letni Zimmerman w lutym zastrzelił w Sanford na Florydzie czarnoskórego 17-latka Trayvona Martina. Dość długo pozostawał na wolności, założył nawet własną stronę internetową, by za jej pośrednictwem zbierać fundusze na opłacenie prawników. Dopiero 12 kwietnia zabójca oddał się w ręce władz i został osadzony w areszcie.

Prokurator postawił mu zarzut zabójstwa bez premedytacji. Grozi mu kara dożywotniego więzienia.

Zimmerman, ochroniarz-wolontariusz na osiedlu w Sanford, podejrzewał - jak mówił - że idący chodnikiem Martin może być przestępcą. Doszło między nimi do konfrontacji, choć policja, z którą porozumiał się wcześniej Zimmerman, zaleciła mu pozostać w samochodzie. On jednak wysiadł z auta. Teraz twierdzi, że miał zamiar wsiąść do niego z powrotem, ale nastolatek uderzył go w twarz. Ochroniarz sięgnął po broń i zastrzelił chłopaka.

Powołując się na obowiązujące na Florydzie (i w 24 innych stanach USA) prawo, czyli tzw. ustawę "Stand Your Ground" (ang. Nie ustępuj) zezwalającą na użycie broni palnej w sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia, Zimmerman twierdzi, że jest niewinny.

Zabójstwo wywołało za Oceanem powszechne oburzenie, szczególnie w społeczności murzyńskiej. Wielu działaczy afroamerykańskich oskarżyło Zimmermana, że kierował się rasowymi uprzedzeniami, kiedy zaczął śledzić Martina. Chłopiec był uczniem szkoły średniej i nie miał nigdy konfliktów z prawem.