Prezydent Izraela Izaak Herzog wezwał w poniedziałek rząd do natychmiastowego wstrzymania reformy sądownictwa w imię dobra Izraela. Napisał na Twitterze: "W imię odpowiedzialności wzywam do natychmiastowego wstrzymania procesu legislacyjnego". Natomiast dziennik "Jerusalem Post" informuje, że izraelski rząd ma rozważać możliwość odstąpienia od tej reformy. Czy Netanjahu przegra to starcie? O tym opowiedział w internetowym Radiu RMF24, Michał Wojnarowicz z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Tomasz Terlikowski, RMF FM: Czy rzeczywiście to starcie zostanie przez Netanjahu przegrane, czy on się musi wycofać już w tej chwili?

Michał Wojnarowicz: Czy przegrane, czy tylko odłożone w czasie, to oczywiście czas pokaże. Na tę chwilę wydaje się, że faktycznie, ta reforma zostanie przez przez koalicję wstrzymana na jakiś czas, żeby te bardzo rozbuchane nastroje społeczne wygasić, chociaż na trochę. Z drugiej strony jednak część koalicji mocno prze do tego, żeby te reformy wdrożyć, więc tak naprawdę decyzja jest po stronie premiera. Warto przypomnieć, że praktycznie teraz, podczas gdy rozmawiamy, rozpoczyna się w Izraelu strajk generalny. Wstrzymane zostały odloty z lotniska Ben Guriona. Mają zostać zamknięte przedszkola i szkoły. Dołączyła się do tego największa centrala związkowa w Izraelu. Także to państwo nie widziało takich protestów praktycznie od początku swojego istnienia.

W takim razie, co da przełożenie tej zmiany? Nawet jeśli założymy, że Netanjahu ją przełoży. Miną 2-3 miesiące i te protesty wrócą na ulice. Tu nie chodzi tylko o niego - tu chodzi także o to, co on chce zrobić.

Z jednej strony można spekulować, że to być może jest jakieś rozwiązanie taktyczne. Jednak czy uda się na tyle ograniczyć nastroje społeczne, że kolejne reformy, wdrażane już bardziej punktowo niż w całym pakiecie, będą do przełknięcia, nie będą miały tak wielkiego społecznego rozwibrowania, na różnych płaszczyznach? Z drugiej można powiedzieć, że to jednak da trochę czasu na to, żeby uspokoić radykalne skrzydła z jego koalicji i jakoś wdrożyć te propozycje, które padały chociażby ze strony prezydenta, czy z części opozycji. Faktycznie zmieniłyby one to, jak funkcjonowałby system sądownictwa, ale jednak nie w sposób, który jednoznacznie dawał siłę i przewagę bieżącemu rządowi i większości parlamentarnej. Pytanie, jak to wszystko oczywiście zostanie odbierane przez elektorat, przez partię Netanjahu, bo tutaj też się ścierają różne koncepcje.

No właśnie. To też jest bardzo ciekawe, dlatego że my mówimy o tej stronie bardzo mocno protestujących. To są potężne protesty, rzeczywiście Izrael takich nie widział. Jeśli mówimy o zamknięciu lotniska, to uderza w jeden z filarów gospodarki izraelskiej, w turystykę. Natomiast Netanjahu przecież też jest przez kogoś popierany. Jak się zapatruje na to jego elektorat, czy elektorat tych partii, które są z nim związane?

Przede wszystkim traktowane jest to trochę, jako taki moment przełomu. Widzą przede wszystkim w tych protestach i w działaniach kolejną próbę umocowania czy utrzymania tej nieformalnej władzy, miękkiej siły, ze strony lewicowych elit. Chcą pokazać, że to jednak jest koteria sędziowska, a nie instytucja związana, w jakiś sposób, z państwem, że tutaj tak naprawdę protestują elity, a nie ten prawdziwy Izrael. No i też bardzo pragmatycznie, bo jeśli doszłoby do tych reform, to preferowane, czy też pożądane przez nich zmiany w prawie, które by wzmacniały sytuację ludności ultraortodoksyjnej na poziomie wręcz konstytucyjnym, albo zdecydowanie otwierałyby rozwijanie osadnictwa na zachodnim brzegu w nieskrępowany sposób, to tego się raczej nie przeprowadzi w obecnym systemie. Do tego potrzebna jest większa kontrola obecnej koalicji nad organami, nad procesem sądownictwa, a także nad procesem wyznaczania sędziów. I nie ma co ukrywać, bezpośrednich korzyści dotyczących konkretnych ministrów, z premierem na czele, który jak wiemy, jest osobą wielokrotnie oskarżaną o korupcję. Jakby się nie starano uniknąć wiązania tych spraw, to jednak osłabienie systemu sądownictwa korzystnie wpłynie na jego osobisty dobrostan.

A czy to wycofanie się, jeśli oczywiście ono nastąpi, może doprowadzić do upadku rządu Netanjahu i kolejnych? Pamiętajmy też to były chyba piąte czy nawet szóste wybory w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy.

Według mnie, wszystko tak naprawdę zależy od tego, jaka będzie postawa koalicjantów i ewentualne wsparcie ze strony obecnej opozycji. Ponieważ już teraz pojawiły się sygnały, że na przykład Beniamin Ganc, jeden z liderów opozycji, wcześniej też członek rządu Netanjahu, potem też stworzył rząd kompromisowy na podobnych zasadach, że w ramach kolejnego kompromisu, byłby w stanie poprzeć Netanjahu. Więc to poszerzałoby trochę tę jego bazę koalicyjną.

Czyli mógłby zrezygnować z najbardziej radykalnych części swoich obecnych współkoalicjantów?

Tak, ale też w zamian za jakieś ustępstwa na swoją korzyść. Ale tak naprawdę, to wszystko jest jeszcze palcem na wodzie pisane. Dopóki nie będzie tego oświadczenia Netanjahu, które nastąpi pewnie w ciągu najbliższej godziny czy dwóch, to ciężko spekulować, w jaka stronę te polityczne przepychanki się w tym momencie skierują.

Wygląda na to, że Netanjahu jest jednym z punktów ogniskujących bardzo silne emocje. Oczywiście teraz jest ta reforma, ale ona także jest czytana jako skierowana przez niego na swoją korzyść. Czy istnieje możliwość, że Likud zrezygnuje z Netanjahu? On jest oczywiście charyzmatycznym liderem, poprowadził Likud do wielu zwycięstw, ale w tej chwili zdaje się generować więcej problemów w polityce izraelskiej.

Motyw Netanjahu przejawiał się wielokrotnie już przy okazji poprzednich wyborów i było wiele spekulacji, jak Likud mógłby spokojnie stworzyć rząd bez Netanjahu na czele. Na obecną chwilę jednak ta opozycja wewnątrz partii została w dużej mierze zmarginalizowana, większość tych posłów, którzy nie popierają Netanjahu, odeszli, stworzyli własne ugrupowania. Większość tych posłów, którzy nie chcieliby wdrażać tych reform jest na tyle wielu, że przeważyła by ta salę 120 osobowym Knesecie. A jednak większość posłów, większość partii stoi za Netanjahu i widzi w nim lidera. Popiera te reformy, widzi ich rozsądność. Netanjahu ciągle ma jednak tą swoją charyzmę, którą potrafi znakomicie operować. Jest też wciąż sprawdzonym partnerem dla partii ultraortodoksyjnych, które stoją za nim murem. Także teraz dużo zależy od jego decyzji. A warto jeszcze dodać tak zupełnie na koniec, że reprezentujący go prawnik sam zagroził, że zrezygnuje. Coś takiego pokazuje w jakim momencie się znalazł Izrael, izraelska klasa polityczna i sam premier.

Czy w takim razie, gdyby Netanjahu się poddał, albo nawet rozpisane zostały nowe wybory, to czy ta lewica, liberalna część społeczeństwa, przeciwna reformom, ta która teraz protestuje, byłaby w stanie wyłonić taką większość, która by stworzyła inny rząd niż chce Netanjahu?

Wedle sondaży, które się pojawiają w ostatnich tygodniach, o ile obecna koalicja straciłaby większość, to bez wsparcia ze strony partii arabskich, bądź przekonania części partii ortodoksyjnych, blokowi centrolewicowemu nie udałoby się stworzyć koalicji rządzącej.

Opracowanie: Wiktoria Urban

Opracowanie: