Amerykański Kongres debatuje nad zmianami prawa imigracyjnego. Chęć zaostrzenia przepisów wywołała masowe protesty w całej Ameryce, głównie wśród społeczności latynoamerykańskiej. Zmiany dotkną także imigrantów z Polski.

W samym Chicago „nielegalnych” przybyszów z Polski jest blisko milion. Nasi rodacy nielegalnie pracują głównie na budowach, a także sprzątają i opiekują się emerytami. Wiedzie im się różnie, ale wszyscy narzekają, że nie mogą na chwilę wrócić do kraju. Każdy by chciał jechać i zobaczyć swoją mamę, tatę i dzieci, ale powrotu nie ma. Latami trzeba czekać - mówi pracujący na czarno w Chicago Polak.

Zaostrzenie przepisów jest więc wizją najczarniejszą z czarnych. Mówią, że będą chwytać. Strach, ale trudno – żyjemy - mówi jedna z Polek.

Przeciwko zaostrzeniu przepisów protestują także legalni imigranci i pracodawcy. Nasz reporter rozmawiał z panem Marianem, który w Chicago posiada firmę budowlaną. Przedsiębiorcy wiedzie się dobrze, m.in. dzięki nielegalnym imigrantom. Ci nielegalni najgorsze roboty robią - mówi pan Marian i dodaje: Jakby chcieli wyłapywać, to tu zrobią czystkę w tydzień. Przedsiębiorca ocenia, że 90 proc. imigrantów pracuje w Chicago nielegalnie. Posłuchaj: