Media w Korei Północnej donoszą o wielkim poruszeniu mieszkańców po śmierci przywódcy kraju Kim Dzong Ila. Koreańczycy zbierają się na placach i opłakują "ukochanego przywódcę". Urzędowa histeria to tradycyjny sposób wspominania zmarłych dyktatorów.

Ambasada Korei Północnej na swojej stronie internetowej zamieściła film obrazujący taką właśnie zbiorową histerię po śmierci Kim Dzong Ila. Mieszkańcy zebrani na placach i ustawieni w równych rzędach łkają wpatrzeni w portrety zmarłego wodza. Część z nich pada na kolana i bije rękami w ziemię, inni rytmicznie się kłaniają.

Agencje cytują także zrozpaczonych Koreańczyków. Czy niebiosa mogły być tak okrutne? Proszę, wróć, generale. Nie możemy uwierzyć, że odszedłeś - lamentowała na antenie północnokoreańskiej telewizji jedna z roztrzęsionych kobiet.

Część z opłakujących śmierć przywódcy nie była w stanie mówić. Mężczyzna proszony o wypowiedź przez chińską CCTV, zalany łzami, nie potrafił wydobyć głosu.

Przekuję smutek w siłę i odwagę, i pozostanę wierna szanowanemu towarzyszowi Kim Dzong Ilowi - powiedziała na koniec materiału KCNA zapłakana pracownica fabryki drutu w Phenianie.

O śmierci Kim Dzong Ila łamiącym się głosem poinformowała dzisiaj spikerka północnokoreańskiej telewizji.

Chiny - sąsiad i jeden z niewielu sojuszników Korei Północnej w regionie wystosowały depeszę kondolencyjną do władz w Phenianie.

Jesteśmy zasmuceni wiadomością o odejściu najwyższego przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Ila i wyrażamy nasz żal z tego powodu. Składamy kondolencje narodowi północnokoreańskiemu - oświadczyło chińskie MSZ.

Przywódca Korei Północnej zmarł w sobotę w wieku 69 lat w rezultacie zawału serca, w warunkach "wielkiego napięcia umysłowego i fizycznego" - poinformowała w poniedziałek północnokoreańska telewizja.