17-letni uchodźca z Afganistanu podejrzany o zgwałcenie i zamordowanie studentki we Fryburgu na zachodzie Niemiec przebywa w areszcie - informują niedzielne wydania niemieckich gazet. Policja wpadła na jego ślad dzięki włosowi znalezionemu na miejscu zbrodni.

17-letni uchodźca z Afganistanu podejrzany o zgwałcenie i zamordowanie studentki we Fryburgu na zachodzie Niemiec przebywa w areszcie - informują niedzielne wydania niemieckich gazet. Policja wpadła na jego ślad dzięki włosowi znalezionemu na miejscu zbrodni.
zdjęcie ilustracyjne / JULIAN STRATENSCHULTE /PAP/EPA

Do zbrodni doszło sześć tygodni temu. 19-letnia studentka medycyny została napadnięta w nocy z 15 na 16 października, gdy wracała na rowerze z imprezy zorganizowanej przez fryburski uniwersytet. Jej ciało znaleziono następnego dnia rano w przepływającej przez miasto rzece Dreisam.

Przełomem w śledztwie było znalezienie w pobliżu miejsca zbrodni włosa o charakterystycznym zabarwieniu - czarnego, ale z końcówką w kolorze blond o różnych odcieniach. Analiza materiału filmowego z miejskich kamer monitoringu umożliwiła identyfikację młodego człowieka o fryzurze, z której mógł pochodzić znaleziony włos.

Patrol policyjny spotkał podejrzanego w piątek przypadkowo na ulicy i zatrzymał go - pisze agencja dpa.

Afgański imigrant przyjechał do Niemiec bez rodziców ani opiekunów w zeszłym roku. Do chwili zatrzymania mieszkał u niemieckiej rodziny we Fryburgu. Szef grupy śledczej David Mueller powiedział, że podejrzany nie złożył dotąd żadnych zeznań.

Agencja dpa pisze, że przypadek wywołał ożywioną dyskusję w internecie na temat polityki migracyjnej niemieckiego rządu. Burmistrz Fryburga Dieter Salomon zaapelował o spokój. Polityk Zielonych ostrzegł przed wykorzystywaniem pochodzenia podejrzanego do formułowania uogólnionych opinii o uchodźcach.

Policja nie wykryła jak dotąd żadnych związków z zabójstwem na tle seksualnym z 10 listopada, którego ofiarą padła 27-letnia kobieta uprawiająca jogging w Endingen. Jej ciało znaleziono we Fryburgu, w lesie odległym o 30 kilometrów o miejsca zbrodni.

APA