Muhammad ibn Salman - następca saudyjskiego tronu - zapewnił mnie, że nie miał nic wspólnego z zabójstwem w konsulacie w Stambule dziennikarza Dżamala Chaszukdżiego - powiedział prezydent USA Donald Trump. Saudyjska agencja prasowa Spa poinformowała, że mężczyzna zginął podczas bójki, do jakiej doszło w konsulacie. Wcześniej Rijad zaprzeczał tym doniesieniom.

Muhammad ibn Salman - następca saudyjskiego tronu - zapewnił mnie, że nie miał nic wspólnego z zabójstwem w konsulacie w Stambule dziennikarza Dżamala Chaszukdżiego - powiedział prezydent USA Donald Trump. Saudyjska agencja prasowa Spa poinformowała, że mężczyzna zginął podczas bójki, do jakiej doszło w konsulacie. Wcześniej Rijad zaprzeczał tym doniesieniom.
Donald Trump /JIM LO SCALZO /PAP/EPA

Pojawiły się opinie, że operację porwania bądź zamordowania Chaszukdżiego zlecił saudyjski następca tronu książę Muhammad ibn Salman, który de facto rządzi królestwem. Rozmawiałem z następcą tronu, który zapewnił mnie, że nie miał nic wspólnego z zabójstwem - powiedział Trump.

Amerykański prezydent podkreślił również, że będzie rozmawiał z kongresmenami o możliwych sankcjach wobec Arabii Saudyjskiej w związku z zabójstwem dziennikarza. 

Z kolei szef amerykańskiej dyplomacji Mike Pompeo poinformował, że USA zidentyfikowały Saudyjczyków podejrzanych o dokonanie zbrodni i w ramach pierwszych restrykcji cofnęły im wizy wjazdowe. Wśród podejrzanych są osoby z saudyjskiego wywiadu, dworu królewskiego, resortu spraw zagranicznych i innych saudyjskich ministerstw.

Rzeczniczka Departamentu Stanu Heather Nauert sprecyzowała później, że w związku z zabójstwem Chaszukdżiego restrykcje wizowe - cofnięcie wizy wjazdowej do USA lub odmowa jej wydania - dotyczą 21 obywateli Arabii Saudyjskiej.

2 października Chaszukdżi wszedł do konsulatu w Stambule, by załatwić formalności związane ze zmianą stanu cywilnego, po czym ślad po nim zaginął. Władze Turcji utrzymywały cały czas, że dziennikarz został tam zamordowany. 

Dżamal Chaszukdżi pisał m.in. na łamach amerykańskiego dziennika "Washington Post", krytykował władze w Rijadzie, a zwłaszcza następcę tronu, księcia Muhammada ibn Salmana.

(tw)