Prezydent USA Donald Trump powiedział na konferencji prasowej po szczycie Sojuszu Północnoatlantyckiego, że kraje NATO uzgodniły zwiększenie wydatków na obronność. Jak dodał, zobowiązanie USA na rzecz tej organizacji polityczno-wojskowej pozostaje bardzo silne. Trump odniósł się także do aneksji Krymu. Podkreślił, że doszło do niej za prezydentury Baracka Obamy. "Ja nie pozwoliłbym na to" - stwierdził.

Trump podkreślił, że po dwudniowym szczycie NATO jest silniejsze niż przed nim. Zaznaczył też, że wierzy w NATO.

Jak dodał, po osiągnięciu wzrostu wydatków na obronę w wysokości 2 proc. PKB należy zacząć rozmawiać o wyższych celach. Jego zdaniem 4 proc. PKB to właściwy poziom.

Zaznaczył, że wydatki Sojuszu na obronność rosną, ale - jak dodał - USA płacą za dużo na NATO.

"Trump groził działaniem USA w pojedynkę, jeśli kraje NATO nie zwiększą wydatków"

Dwa źródła cytowane przez Reutersa podały, że "prezydent Donald Trump powiedział na zamkniętym spotkaniu przywódców NATO, że jeśli kraje członkowskie nie zwiększą wydatków na obronę do 2 proc. PKB do stycznia 2019 roku, USA zaczną działać samodzielnie". 

Cytowane źródła zastrzegły jednak, że Trump nie zagroził wprost formalnym wyjściem Stanów Zjednoczonych z Sojuszu Północnoatlantyckiego. 

Trump: Nie umiem powiedzieć, co się stanie z Krymem

Amerykański prezydent został zapytany podczas konferencji, czy jest gotów uznać aneksję Krymu przez Rosję. W odpowiedzi Trump przypomniał, że Krym został anektowany za prezydentury jego poprzednika Baracka Obamy. Ja bym na to nie pozwolił - zaznaczył. Dodał, że nie potrafi powiedzieć, co się stanie z Krymem. Podkreślił jednak, że nie podoba mu się to, co się stało z tym regionem.

Trump podkreślił, że nie chce, by prezydent Rosji Władimir Putin był zagrożeniem dla Europy lub USA. Dlatego - dodał - mamy NATO.

Przywódca USA ma w poniedziałek rozmawiać z rosyjskim przywódcą w Helsinkach. Powiedział, że to spotkanie może doprowadzić do czegoś produktywnego. Zaznaczył, że rozmowa będzie dotyczyła sytuacji na Ukrainie, konfliktu zbrojnego w Syrii, kontroli zbrojeń i być może także amerykańskich ćwiczeń wojskowych w państwach w regionie Morza Bałtyckiego. Prezydent USA podkreślił, że "być może kiedyś Putin będzie przyjacielem". Określił go przy tym jako konkurenta, a nie wroga. W jego ocenie Putin przekona się, że wśród krajów NATO panuje jedność.

Prezydent USA po raz kolejny skrytykował też projekt budowy gazociągu Nord Stream 2. Jak powiedział, w sprawie tego projektu potrzebne będą decyzje.

(m)