Z trzydniową wizytą do Wielkiej Brytanii przybywa amerykański prezydent Donald Trump. Głównym tematem rozmów z premier Theresą May będą przyszłe kontakty handlowe między dwoma krajami po Brexicie. Na amerykańskiego prezydenta czekać będą w Londynie protesty, i to nie tylko na ziemi. Nad centralną dzielnicą miasta, nieopodal parlamentu, uniesie się kilkumetrowy balon przestawiający Trumpa jako dziecko – jest w pampersie z agrafką i z komórką w dłoni.

Według protestujących, balon nawiązuje do infantylnej, ich zdaniem, polityki amerykańskiego prezydenta i do dyplomacji uprawianej za pośrednictwem Twittera. 

Trumpowi towarzyszy medialny cyrk. Cokolwiek napisze na Twitterze, natychmiast staje się to newsem. Nasz balon jest tylko nowym klaunem w tym cyrku - mówią autorzy pomysłu, który sfinansowany został metodą crowdfundingową.

Zgodę na tę formę protestu wydał burmistrz Londynu Sadiq Khan.

Jeśli jest pokojowy i nikomu nie zagraża to czemu nie, nie zamierzam bawić się z cenzora - tak tłumaczył swą decyzję na antenie brytyjskiej telewizji.

Zapytany, czy zgodziłby się na podobny balon przedstawiający czarnego Baracka Obamę, powtórzył swą odpowiedź.

Z uwagi na planowane protesty Donald Trump zatrzyma się w Londynie tylko na chwilę. Noc spędzi w rezydencji amerykańskiego ambasadora w Regent‘s Park. Została ona otoczona policyjnym pierścieniem i zaporami z betonu i stali. Tam protestujący zamierzają zakłócić sen amerykańskiego przywódcy, emitując z głośników płacz dzieci odbieranych nielegalnym imigrantom na granicy z Meksykiem.

Z brytyjską premier Donald Trump spotka się w jej rezydencji Checquers, oddalonej kilkadziesiąt kilometrów od stolicy, a z królową Elżbietą II wypije herbatę w Windsorze, który zamknięty zostanie dla zwiedzających. Resztę wizyty na Wyspach Brytyjskich amerykański przywódca spędzi w Szkocji, grając w golfa.

(j.)