Nieoczekiwany początek operacji amerykańskich sił specjalnych w Afganistanie. Wciąż bardzo niewiele wiadomo na ten temat. Amerykanie mówią o nowej fazie wojny z terrorystami. Mówią też o wypadku w sąsiednim Pakistanie - w katastrofie helikoptera zginęło dwóch żołnierzy Armii Amerykańskiej.

Według Pentagonu śmigłowiec Black Hawk nie brał udziału w akcji sił specjalnych. Miał natomiast uczestniczyć w ewentualnej akcji ratunkowej, gdyby akcja w Afganistanie nie przebiegała tak jak przypuszczano. Nie znamy szczegółów wypadku, według nieoficjalnych doniesień, gdy załoga straciła orientację w tumanach piasku, podobno trzech żołnierzy zostało rannych. Tymczasem około 100 żołnierzy armii Rangers prowadziło w południowym Afganistanie kilkugodzinną akcję zbrojną. Pierwszą od czasu rozpoczęcia akcji przeciw terroryzmowi. Żołnierze dostali się tam na pokładzie śmigłowców, startującego z USS Kitty Hawk. Otrzymali wsparcie z pokładu dwóch samolotów AC 130, przeznaczonych do zwalczaniu oddziałów przeciwnika. Nie ma żadnych wiadomości na temat celu akcji, wiadomo tylko, że działali na terenie Kandaharu. Przypuszcza się, że ich akcja miała być skierowana przeciw komuś z kierownictwa Talibanu. Wiadomość o akcji potwierdzono dopiero po tym, jak oddział Rangersów opuścił Afganistan.

Niezależnie od działań komandosów - w Afganistanie trwają regularne naloty. Amerykańskie samoloty nie przestają bombardować Kandaharu, Kabulu, a przede wszystkim Mazar-e-Szarif i wielką bazę wojskową Szinbad na północy Afganistanu. W samym Afganistanie dostęp do informacji jest ograniczony. Ale wojska opozycyjnego Sojuszu Północnego wydają się być dobrze poinformowani. Czy o amerykańskiej akcji lądowej wiedzą mieszkańcy Afganistanu? O tym nasz specjalny wyłasłannik Piotr Sadziński:

14:40