Punktualnie o godz. 22 czasu lokalnego (23. czasu polskiego) w czwartek zakończyło się w Szkocji głosowanie w referendum, które zdecyduje, czy po ponad 300 latach uzyska ona niepodległość, czy pozostanie w Zjednoczonym Królestwie. Oficjalne wyniki zostaną podane w piątek rano.

Zobacz również:

Oddane głosy mają być liczone natychmiast po zamknięciu lokali wyborczych i przekazywane do sprawdzenia w Edynburgu. Z kolei głosy z odległych wysp będą transportowane do stolicy statkami i śmigłowcami. Stacje telewizyjne i ośrodki badania opinii publicznej zapowiedziały, że nie będzie sondaży exit polls.

Na ulicach Edynburga w czwartek wieczorem niemal na każdym kroku można było spotkać Szkotów z narodowymi flagami, ubranych w tradycyjne stroje, którzy z nadzieją i z wielkimi emocjami oczekują na oficjalne wyniki referendum. Wielu z nich postanowiło czekać całą noc, gromadząc się czy to przed szkockim parlamentem, czy w lokalnych pubach, które wyjątkowo w dniu referendum uzyskały zgodę władz Edynburga na działanie do po północy, aż do ogłoszenia wyników.

Rezultaty mają zostać podane w piątek rano ok. godz. 6-7 czasu lokalnego. Wcześniej komisja wyborcza ma podawać cząstkowe wyniki referendum z 23 okręgów wyborczych, w tym z największych miast.

"Nie będziemy spać, będziemy świętować"


Według oficjalnych danych uprawnionych do głosowania w referendum było 4 mln 285 tys. 323 Szkotów, w tym 109 533 młodych ludzi w wieku 16-17 lat.

Jak zauważają media, tak duże zainteresowanie plebiscytem jest wydarzeniem bez precedensu w historii Szkocji. To jest niesamowity i historyczny dzień, który zapamiętamy do końca życia. Dziś nie idziemy spać, gdyż będziemy świętować to, co już się wydarzyło i oczekiwać na oficjalne wyniki - powiedział PAP Ian, który głosował w czwartek na "tak" dla niepodległości Szkocji.

Referendum dobiegło końca, za kilkanaście godzin wszystko będzie już jasne. Wierzę, że moi rodacy kierowali się rozumem i wykazali się odpowiedzialnością. Jestem przekonany, że zostaniemy w Wielkiej Brytanii - mówił z kolei Patrick, zwolennik kampanii "Better Together" (Razem Lepiej).

Świat czeka na wyniki z zapartym tchem


Na wyniki referendum czekają nie tylko Szkoci i Brytyjczycy, lecz cała Europa i świat. Z uwagi na własne interesy i ze względów geopolitycznych wielkie mocarstwa "modlą się w duchu, żeby Zjednoczone Królestwo pozostało całe, żeby nie powstał zaraźliwy precedens polegający na podziale jakiegoś państwa w niestabilnych czasach" - odnotowuje Reuters. Zwłaszcza Hiszpania, Belgia i Włochy, mają nadzieję, że szkockie głosowanie nie stworzy, bądź nie spotęguje problemu ich własnej spójności narodowej. 

Jak wyglądały ostatnie sondaże?


W ostatnim sondażu opublikowanym już w dniu referendum zwolennicy pozostania Szkocji w Zjednoczonym Królestwie mieli przewagę 6 pkt proc. nad przeciwnikami. W sondażu dla londyńskiego "Evening Standard" poparcie dla pozostania Szkocji w łonie Zjednoczonego Królestwa wyniosło 53 proc., za niepodległością opowiedziało się 47 proc. respondentów.

Wcześniejszy sondaż Ipsos Mori, opublikowany w przeddzień referendum, wskazywał, że poparcie dla niepodległości Szkocji wzrosło do 49 proc., a poparcie dla pozostania Szkocji w składzie Wielkiej Brytanii wynosi 51 proc.

Secesja byłaby dla Wielkiej Brytanii historycznym ciosem


Ewentualna secesja Szkocji byłaby dla Zjednoczonego Królestwa historycznym ciosem, porównywalnym jedynie z oderwaniem się Irlandii w 1922 roku. Jeżeli Szkoci w czwartkowym referendum zagłosują za niepodległością, to ich kraj faktycznie uzyska ją dopiero 24 marca 2016 roku, bowiem przez blisko półtora roku trwać będą prace konwentu konstytucyjnego. Będzie on musiał zdecydować m.in. o kształcie systemu prawnego niepodległej Szkocji i jej walucie oraz skutecznie przeprowadzić secesyjne negocjacje z Londynem, dotyczące choćby wysokości brytyjskiego długu, jaki rząd w Edynburgu musiałby przejąć na siebie.