Niemieckie lotnisko we Frankfurcie nad Menem wznowiło pracę po przerwie spowodowanej kolejną śnieżycą. Nadal jednak samoloty startują i lądują z opóźnieniami, a wiele lotów anulowano. Powoli wraca natomiast do normy sytuacja na paryskich lotniskach.

Przed południem z Frankfurtu startowało jedynie do 15 samolotów na godzinę. W terminalach lotniska - tak jak w ostatnich dniach - oczekują tysiące pasażerów. Poprawiła się nieco sytuacja na kolei w Niemczech, choć wiele pociągów nadal kursuje z opóźnieniami.

Na paryskich terminalach sytuacja też zdarzają się duże opóźnienia czy odwołania lotów. Minionej nocy na lotnisku Roissy musiało spać co najmniej 2 tysiące osób, których samoloty anulowano. Mimo że w Paryżu w poniedziałek przestał padać śnieg, stołeczne lotniska nadal zmagają się ze skutkami śnieżyc, które w ubiegły weekend nawiedziły miasto.

Na razie wystarczy nam płynu do odladzania samolotów - twierdzą władze lotniska Zaventem w Brukseli. Jest szansa, że większość lotów z belgijskiej stolicy nie zostanie odwołana. Rano wyleciały dwie maszyny do Warszawy, ale kolejne rejsy do naszej stolicy - na razie anulowano.

Coraz gorzej wygląda natomiast sytuacja w Londynie. Śnieg nie sypał na Heathrow od soboty, a mimo to lotnisko obsłuży dziś nie więcej niż jedną trzecią zaplanowanych rejsów. Oszacowano nawet, że około 200 tysięcy pasażerów, którzy mieli skorzystać z tego portu lotniczego nie dotrze w tym roku na święta. Nikt o niczym nas nie informuje, widzimy tylko to, co na tablicy, a ona pokazuje tylko loty odwołane - skarżą się podróżni.

Na szczęście bez poważnych zakłóceń funkcjonuje port lotniczy Gatwick. Prawdziwą drogę przez mękę przeżywają natomiast pasażerowie euroexpressu łączącego Londyn z Brukselą i Paryżem. Wczoraj kolejka na dworcu St Pancras sięgała prawie kilometra - dziś nie będzie lepiej. Pasażerowie mogą otrzymać zwrot pieniędzy za bilet lub rezerwować miejscówki w innym terminie. Nie jest to jednak pocieszeniem dla dziesiątek tysięcy ludzi, którzy zaplanowali święta po drugiej stronie kanału La Manche.

Katarzyna Szymańska-Borginon, Bogdan Frymorgen