Francuski rząd przyczynił się do umieszczenia Dominika Strauss-Kahna za kratami w USA po zarzutem próby gwałtu na nowojorskiej pokojówce - twierdzi dziennik "Liberation". To kolejne rewelacje francuskich mediów w sprawie głośnej seksafery, w którą zamieszany jest były szef Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

"Liberation" podkreśla, że nie ma dowodów, iż chodzi o spisek. Według gazety, wiadomo jednak, że "obóz Sarkozy'ego" zrobił wszystko, by nowojorska prokuratura potraktowała Strauss-Kahna jak najsurowiej. Był on bowiem wtedy najgroźniejszym przeciwnikiem obecnego prezydenta w przyszłorocznych wyborach.

Kiedy ponad pół roku temu Strauss-Kahn został zatrzymany w Nowym Jorku pod zarzutem próby gwałtu, prokurator był gotów od razu wypuścić go z aresztu tymczasowego za kaucją. Zadzwonili jednak wtedy przedstawiciele francuskiego rządu, by poinformować go, że ówczesny szef MFW zamieszany jest również w seksafery we Francji. Nowojorski prokurator natychmiast zmienił wtedy zdanie. Strauss-Kahn spędził prawie tydzień w areszcie śledczym.