Pewna kobieta przeprowadziła się wraz ze swoim mężem do domu opieki społecznej. To będzie jakaś zmiana otoczenia, tyle nowych twarzy – pomyśleli. Spotkali tam osobę, która – jak sądzili – zaginęła 40 lat wcześniej – siostrę.

Brzmi to jak opowieść wigilijna i wydarzyła się dokładnie 6 grudnia, w dniu św. Mikołaja. Hedwig Horsch usiadła za stołem do kolacji w towarzystwie innych pensjonariuszy domu opieki nad osobami starszymi w niemieckim mieście Mannheim. Spojrzała na kobietę naprzeciwko. Kobietę, która ze swoim pochodzącym z Iraku mężem dopiero co się wprowadziła. Jej twarz wydawała jej się znajoma. Hedwig z drżącym sercem zapytała o imię. Wtedy było już pewne - to była jej zaginiona siostra Annelore, którą ostatni raz widziała 40 lat temu.

Urodzone przed II wojną światową siostry w wieku 82 i 84 lat przez 40 lat nie utrzymywały kontaktu. Jak twierdzą, nie było żadnej kłótni ani złości. Sama nie wiem, dlatego tak się stało - powiedziała 84-letnia Annelore, która od prawie 50 lat jest mężatką. Jej siostra dwukrotnie wychodziła za mąż, zmieniając za każdym razem nazwisko. Obie wiele razy w życiu się przeprowadzały. Lata mijały i z czasem obie myślały, że ta druga siostra nie żyje.

Tak naprawdę mieszkały niedaleko od siebie. Jedna w Mannheim, druga w oddalonym o 30 kilometrów Viernheim.

Teraz wróciły wspomnienia. Dzieciństwo, święta spędzane w domu babci tuż zakończeniu wojny, powrót ojca w 1948 z obozu jenieckiego, śmierć matki. Jest tylko do opowiedzenia...

Siostry zapewniają, że już się nie rozstaną. Czas, jaki im pozostał, chcą spędzić razem.

(j.)