Rosyjski statek rybacki z 32 członkami załogi na pokładzie zaczął nabierać wody na Morzu Rossa u wybrzeży Antarktydy. Służby ratunkowe twierdzą, że pomoc może nadejść dopiero po 4-5 dniach. Akcję ratunkową utrudnia lód na morzu.

Statek "Sparta" zaczął nabierać wody przez dziurę w kadłubie, która powstała prawdopodobnie po zderzeniu z górą lodową. Na razie 32-osobowej załodze nie grozi zatonięcie. Żeby odciążyć jednostkę marynarze wypompowują wodę i wyrzucają za burtę część złowionych tuńczyków.

Blisko 50-metrowa "Sparta" wysłała sygnał SOS w czwartek wieczorem. W jej kierunku płyną dwa statki. Oba nie mają jednak wyposażenia do przedzierania się przez lód. 19 mil morskich od rosyjskiego statku jest trzecia jednostka, która sama została unieruchomiona przez lód.

Sytuację pogarsza fakt, że inny statek to jak na razie jedyna szansa dla załogi "Sparty", bo na tym obszarze nie ma śmigłowców - powiedział Ramon Davis, koordynator akcji ratunkowej.

Na pokładzie "Sparty" jest 15 Rosjan, 16 Indonezyjczyków i jeden Ukrainiec. Temperatura w regionie sięga minus 37 stopni Celsjusza.