Polscy obywatele i inni cudzoziemcy w Tajlandii są bezpieczni - usłyszała dziennikarka RMF FM w polskiej ambasadzie w Bangkoku. Od kilku godzin w kraju obowiązuje stan wyjątkowy, który ogłosił premier Tajlandii Samak Sundaravej.

Krok ten podjęto z powodu krwawych starć między zwolennikami a przeciwnikami rządu, do których doszło na ulicach stolicy Bangkoku. Zginęła jedna osoba, ponad 30 zostało rannych.

Przedstawiciel polskiej ambasady powiedział naszemu dziennikarzowi, że życie w mieście toczy się normalnie. Istnieje jednak groźba, że jutro w budynkach rządowych może zostać odcięty prąd i woda.

Ludowy Sojusz na rzecz Demokracji oskarża władze o to, że są marionetką obalonego w 2006 r. ówczesnego premiera Tajlandii Thaksina Shinawatry, oskarżanego obecnie o korupcję.