Polemiki towarzyszą przewidzianemu na środę uroczystemu otwarciu – z udziałem prezydenta Emmanuela Macrona - filii paryskiego Luwru w Abu Zabi. Nowa placówka w Zjednoczonych Emiratach Arabskich wypożyczyła z największych francuskich muzeów aż 300 cennych dziel, które pozostaną tam przez wiele lat.

Polemiki towarzyszą przewidzianemu na środę uroczystemu otwarciu – z udziałem prezydenta Emmanuela Macrona - filii paryskiego Luwru w Abu Zabi. Nowa placówka w Zjednoczonych Emiratach Arabskich wypożyczyła z największych francuskich muzeów aż 300 cennych dziel, które pozostaną tam przez wiele lat.
Otwarcie "arabskiego Luwru" budzi kontrowersje /MARTIN DOKOUPIL /PAP/EPA

Część obserwatorów oburza się, że publiczność we Francji została pozbawiona 300 cennych dzieł, które będą teraz przyciągać turystów do Abu Zabi. Sugerują dodatkowo, że wystarczy awaria systemów klimatyzacyjnych w tym "arabskim Luwrze", by średniowieczne obrazy i rzeźby były zagrożone -  temperatura na zewnątrz muzeum przekracza zazwyczaj 40 stopni Celsjusza.

Inni komentatorzy podkreślają natomiast, że za sprzedanie Abu Zabi prawa do używania przez 30 lat nazwy "Luwr" Francja dostanie w sumie blisko miliard euro. Pieniądze te zasilą kasy paryskich muzeów.

Budowa supernowoczesnej filii Luwru w Abu Zabi trwała 10 lat i kosztowała miliard euro. Ta placówka ma przyciągać każdego roku milion turystów.


(mn)