Osiągnięcie porozumienia zabierze nam więcej czasu niż jeden weekend - mówi rzecznik Białego Domu, który studzi oczekiwania na wielki przełom w sprawie tarczy antyrakietowej. W Soczi nad Morzem Czarnym trwają rozmowy prezydentów USA i Rosji: George'a Busha i Władimira Putina.

Prezydent Bush przyleciał wczoraj popołudniu do letniej rezydencji Putina na ich ostatnie spotkanie jako przywódców państw. Lista tematów do omówienia jest bardzo długa, ale te trudne i konfliktowe sprawy odłożono na dzisiaj. Sobotni wieczór upłynął pod znakiem relaksu i gestów przyjaźni.

Spacer w promieniach zachodzącego nad Morzem Czarnym słońca, uśmiechy, żarty i ciągłe poklepywanie się po plecach. Patrząc na te obrazki aż trudno uwierzyć, że codzienne, polityczne kontakty obu panów przypominały ostatnio raczej czasy „zimnej wojny”. Padały ostre słowa i groźby wycelowania rakiet w amerykańskie instalacje w Europie. Do tego konflikt wokół Kosowa, Iranu i rozszerzenia NATO o Gruzję i Ukrainę.

Lista spornych spraw jest naprawdę długa i nie ma szans, by wszystkie je udało się rozwiązać w czasie kończących się kadencji Busha i Putina. Owocem niedzielnych rozmów prezydentów i ich doradców ma być przede wszystkim umowa wyznaczająca ramy współpracy strategicznej w przyszłości. Jej realizacją zajmą się już nowe władze w Moskwie i Waszyngtonie.