Silne deszcze i wichury spowodowały lokalne podtopienia, zakłócenia w transporcie drogowym i kolejowym oraz awarie energetyczne na Słowacji i w Republice Czeskiej. W pierwszym z tych krajów żywioł dotknął zwłaszcza region preszowski, w tym jego wszystkie północne powiaty, położone wzdłuż granicy z Polską.

Regionalny rekord opadów odnotowano w gminie Tatrzańska Jaworzyna na północnym stoku Tatr Wysokich, gdzie w ciągu 48 godzin do piątku rano spadło 219 mm deszczu.

W gminie Dlhonia w powiecie Svidnik 83-letni mężczyzna wpadł w czwartek wieczorem do wezbranego potoku przy próbie skontrolowania poziomu wody. Jego zwłoki odnaleziono w piątek.

W Kiezmarku wpadający tam do Popradu Potok Lubicki zalał osiedle mieszkaniowe, pod wodą znalazł się również główny plac miasta. W powiecie popradzkim zwalone drzewa zablokowały drogę z Popradu do Vernaru, łączącą dolinę Popradu z południową Słowacją, oraz główną szosę podtatrzańską na odcinku Podbańska-Szczyrbskie Jezioro-Wyżnie Hagi i szosę ze Szczyrby do Szczyrbskiego Jeziora. Podtatrzańska kolej elektryczna przestała kursować na swym zachodnim odcinku z Wyżnich Hag do Szczyrbskiego Jeziora, gdzie ruch ma być przywrócony dopiero w sobotę. Dyrekcja Tatrzańskiego Parku Narodowego (TANAP) poinformowała, że wichura powaliła około 100 tys. drzew, blokując szereg szlaków turystycznych.

Silne opady i nawałnice nawiedziły także położony bardziej na zachód kraj żyliński, gdzie najwięcej deszczu - 175 mm przez dwie doby do piątku rano - zarejestrowano w gminie Oravska Polhora na południowo-zachodnich stokach  Babiej Góry. Żywioł dał znać o sobie także w innych wioskach na północnej Orawie, podtapiając domy, zrywając dachy oraz przewracając drzewa i samochody.

Jednak najtrudniejsza w kraju żylińskim sytuacja dotyczy kilku miejscowości na Liptowie, przez które spływają ku południu wezbrane obecnie potoki, uchodzące do sztucznego jeziora Liptovska Mara na rzece Wag. Lokalna konfiguracja terenu sprawia, że mimo mniejszych niż na Orawie opadów zagrożenie powodziowe jest tam większe.

Do blokowania dróg przez zwalone drzewa i przekraczania przez rzeki stanów alarmowych dochodziło także w regionie Gemeru w kraju koszyckim na południowym wschodzie Słowacji. Intensywność opadów sięgała tam 97 mm w ciągu doby. 

Od piątkowego przedpołudnia deszcze na Słowacji wyraźnie osłabły, co spowodowało powolny spadek poziomu wód w rzekach i potokach.  

Jaka sytuacja w Czechach?

W tym samym czasie stopniowo poprawiała się sytuacja hydrologiczna w Republice Czeskiej, gdzie także doszło do licznych podtopień. Wody najbardziej wezbranych rzek - Olzy na Śląsku Cieszyńskim i Beczwy na północnych Morawach - zaczęły opadać, a strefa intensywnych opadów przesunęła się na zachód, w górski masyw Jesioników. Meteorolodzy ostrzegają jednak, że może się jeszcze podnieść poziom wód Osobłogi oraz górnych biegów Odry i Opawicy.

W Beskidzie Śląsko-Morawskim spadło w ciągu 24 godzin do piątku rano od 30 do 90 mm deszczu, a w niektórych ich miejscach nawet 120 mm. Wskazuje się jednak, że obecna sytuacja nie da się porównać z powodzią w roku 2010, gdy poziom wód Olzy był o ponad metr wyższy.

W piątek w kraju (województwie) morawsko-śląskim, a także we wschodnich i północnych Czechach odnotowano kolejne szkody wywołane przez szalejące wichury. Przewrócone drzewa wstrzymały czasowo ruch na co najmniej sześciu regionalnych liniach kolejowych. Ze względu na sięgającą 90 kilometrów na godzinę prędkość wiatru przestała kursować kolej linowa na szczyt Śnieżki. 

(mal)