Będzie postępowanie przygotowawcze w sprawie publikacji "Die Tageszeitung". Chodzi o satyryczny artykuł pt. "Nowy polski kartofel. Dranie, które chcą rządzić światem". To niezrozumiała decyzja - komentuje całą sytuację redaktor naczelny gazety.

Warszawska prokuratura ma sprawdzić, czy doszło do publicznego znieważenia prezydenta RP, za co grozi do 3 lat więzienia.

Według „Gazety Wyborczej”, to właśnie ten tekst przyczynił się do odwołania przez prezydenta spotkania z kanclerz Niemiec i prezydentem Francji. Mimo że artykuł był satyrą, politycy PiS-u prześcigali się w prezentowaniu swego oburzenia.

Premier Kazimierz Marcinkiewicz nazwał artykuł „obrzydliwym”, a szefowa dyplomacji Anna Fotyga przyrównała „Tageszeitung” do nazistowskiego czasopisma „Stürmer”. Przemysław Gosiewski chciał nawet wydania wobec niemieckiego satyryka europejskiego nakazu aresztowania.

Według profesora Zbigniewa Hołdy z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka to śledztwo jest dla Polski "kompromitacją na skalę europejską". A to dlatego, że o osobie publicznej można mówić prawie wszystko, a ograniczenia w wypowiedzi mogą dotyczyć osób prywatnych.

Za znieważenie głowy państwa grozi kara do trzech lat więzienia.