Protestujący w dzielnicy finansowej Nowego Jorku stają się coraz groźniejsi dla amerykańskiej administracji. Na koncie ruchu "Okupuj Wall Street" jest już ponad 300 tysięcy dolarów. To wpłaty od zwykłych Amerykanów, którzy popierają manifestujących.

Politycy obawiają się, że "młodzi gniewni" dzięki finansowemu wsparciu mogą organizować jeszcze większe manifestacje, a nawet za jakiś czas próbować założyć partię.

Z każdym dniem gotówki na koncie jest coraz więcej, a wiele firm dostarcza jedzenie i napoje. Przyniesiono tak wiele poduszek i kołder, że protestujący mieli problem z ich przechowywaniem, ale z pomocą przyszła jedna z instytucji, która użyczyła magazynu.

Przecież to jest w nazwie naszego kraju, że jesteśmy zjednoczeni. Ja uważam, że powinniśmy być zjednoczeni, a to oznacza wzajemne wspieranie się, nawet w ciężkich czasach - przyznał młody chłopak, z którym rozmawiał korespondent RMF FM Paweł Żuchowski.

Dzień, tydzień, będziemy okupować Wall Street - zapowiada kolejny.

Do parku w dzielnicy finansowej przyniesiono nawet kilkadziesiąt par gogli. Może mieć to związek z obawą przed działaniami policji, która już kilkukrotnie użyła gazu łzawiącego.