Miesiąc temu garstka młodych Amerykanów rozpoczęła okupacje Wall Street. Teraz w proteście bierze udział ponad dwa tysiące ludzi. Podobne manifestacje organizowane są w Waszyngtonie, Bostonie, Los Angeles i Chicago.

Amerykanie protestują też w Detroit, Jackson, Orlando czy Pittsburghu. Jeszcze kilkanaście dni temu w protestach brały udział przede wszystkim osoby młode. Teraz dołączają do nich m.in. emeryci.

Korespondent RMF FM w pobliżu Wall Street rozmawiał z kobietą, która przeszła mastektomię. Jak powiedziała, wygrała walkę z rakiem, a teraz chce walczyć z korporacjami, które doprowadziły do kryzysu finansowego. Jestem tutaj każdego dnia od mniej więcej szóstego dnia protestu. Mam 50 lat i pochodzę z Nowego Jorku. Pomysł by 50- letnia kobieta spała w parku nie jest najlepszy, ale naprawdę bardzo podziwiam i wspieram ludzi, którzy tu śpią.

Amerykanka domaga się ukarania banków. Jak podkreśla, na leczenie wydała ogromne pieniądze. Żyje, ale ma gigantyczne długi. Nie ma również szans na pracę. Moi dziadkowie przybyli tu jako emigranci ze wschodniej Europy. I kiedy oni przyjechali, to jeśli pracowało się naprawdę ciężko można było żyć. To nie znaczy że było się bogatym, ale można było wykarmić dzieci. A teraz, jeśli pracuje się naprawdę ciężko, jednak nie jest się bogatym, nie ma szans na komfortowe życie i na przejście na emeryturę. Czas żeby to powiedzieć i to naprawić - opowiada dziennikarzowi RMF FM.