Znany rosyjski reżyser i aktor Nikita Michałkow zrezygnował z doradzania Ministerstwu Obrony Federacji Rosyjskiej. Powodem jest udział żołnierzy z krajów NATO, w tym Polski, w zeszłorocznej defiladzie wojskowej na Placu Czerwonym w Moskwie.

O swojej decyzji Michałkow poinformował w liście do ministra obrony Anatolija Sierdiukowa. O sprawie pisze "Komsomolska Prawda". Szczycący się swoją przyjaźnią z premierem Rosji Władimirem Putinem reżyser stał na czele Rady Społecznej przy Ministerstwie Obrony FR, struktury doradczej Sierdiukowa.

Odejście z funkcji jest równoznaczne z utratą przywilejów m.in resortowego samochodu z niebieskim, sygnałem świetlnym na dachu. Pozwalało to Michałkowowi na ignorowanie w zakorkowanej Moskwie przepisów ruchu drogowego.

Jako powód rezygnacji ze stanowiska Michałkow podał m.in. oprawę ubiegłorocznej parady wojskowej na Placu Czerwonym, upamiętniającej 65. rocznicę zwycięstwa w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. Zdaniem reżysera, nie odpowiadała ona znaczeniu tego wydarzenia historycznego.Michałkow przytoczył fakt, że zamiast słuchaczy szkół kadeckich noszących imiona generalissimusa Aleksandra Suworowa i admirała Pawła Nachimowa w defiladzie uczestniczyły pododdziały NATO.

"Rosyjscy kadeci, którzy tradycyjnie uczestniczyli w paradach, w ubiegłym roku na Plac Czerwony nie trafili. A kompanie reprezentacyjne krajów koalicji antyhitlerowskiej, tworzących obecnie Sojusz Północnoatlantycki, dumnie przemaszerowały po (moskiewskim) bruku" - pisze "Komsomolskaja Prawda" cytując reżysera.

Oprócz Kompanii Reprezentacyjnej Wojska Polskiego w defiladzie 9 maja 2010 roku na Placu Czerwonym w Moskwie wzięły też udział pododdziały z USA, Wielkiej Brytanii i Francji.