Rosyjski statek „Professor Logachev” płynie w stronę Sztokholmu – alarmuje norweska prasa. Jednocześnie podkreśla, że jest zbyt wcześnie, by osądzić, czy jego wypłynięcie na Bałtyku ma związek z poszukiwaniem przez szwedzką armię rosyjskiego okrętu podwodnego w archipelagu sztokholmskim.

Jak pisze norweska gazeta "Dagbladet", statek, który zbliża się do wybrzeży Szwecji, to "Professor Logachev". Jest to jednostka wyposażona w sprzęt do podwodnych poszukiwań oraz oznaczania dna morskiego.

Statek wypłynął z St. Petersburga i płynie z prędkością 14 węzłów. Minął Tallin i przesuwa się w stronę brzegów Finlandii.

Po marinetraffic.com można śledzić jego trasę.  

Rosyjski tankowiec, który porusza się w pobliżu archipelagu sztokholmskiego oraz statek "Professor Logachev", który płynie w kierunku Sztokholmu, mogły zostać wysłane, żeby wyciągnąć uszkodzony rosyjski okręt podwodny. To by wskazywało, że jednostce udało się przedostać na wody międzynarodowe - powiedział gazecie "Svenska Dagbladet" ekspert do praw strategii wojskowej Stefan Ring.

Szwedzka armia szuka rosyjskiego okrętu podwodnego

Jak pisze gazeta "Svenska Dagbladet", szwedzkie siły zbrojne poszukują w archipelagu sztokholmskim uszkodzonego rosyjskiego okrętu podwodnego. Operacja rozpoczęła się już piątek, po tym jak osoba prywatna zadzwoniła z informacją, że widziała w archipelagu podejrzany obiekt.

Według źródeł gazety "Svenska Dagbladet", szwedzkie służby nasłuchu radiowego wychwyciły w czwartek szyfrowany sygnał rozmowy w języku rosyjskim na częstotliwości wykorzystywanej przez Rosję w sytuacjach alarmowych.

"Kiedy zarządzono poszukiwania okrętu, rozpoczęła się korespondencja radiowa między nadawcą w archipelagu a odbiorcą, znajdującym się na terenie rosyjskiej enklawy przy Kaliningradzie. To może oznaczać, że uszkodzony rosyjski okręt znajduje się na terenie szwedzkich wód terytorialnych" - pisze "Svenska Dagbladet".

Natomiast szwedzkie siły zbrojne poinformowały o zintensyfikowaniu operacji zwiadowczej podjętej w piątek w związku z informacją o "obcej aktywności podwodnej w archipelagu sztokholmskim".

Do akcji, która odbywa się w środkowej części archipelagu sztokholmskiego, zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od Sztokholmu, włączono jednostki wyposażone w czujniki pozwalająca na analizę sytuacji pod wodą oraz na powierzchni.

Tymczasem Ministerstwo Obrony Rosji oświadczyło, że “nie ma sytuacji alarmowej na Bałtyku" związanej z okrętem tego kraju.