Do 80 wzrósł bilans ofiar śmiertelnych pożaru, który prawie zrównał z ziemią miasto Lahaina na hawajskiej wyspie Maui - poinformowały lokalne władze. Akcja ratunkowa – jak przekazano – cały czas trwa.

"Liczba ofiar śmiertelnych wynosi 80" - poinformowało hrabstwo Maui w najnowszym raporcie. Dodano, że 1418 osób zostało ewakuowanych do schronów. 

Pożar prawie zniszczył historyczne miasto Lahaina, dawną stolicę Królestwa Hawajów w XIX wieku. 

Domy, sklepy, samochody: większość elementów tego nadmorskiego kurortu liczącego 12 tys. mieszkańców to nic innego jak kupa popiołów w mieście niemal duchów - przekazał reporter AFP.

Ci, którzy przeżyli, otrzymali właśnie zezwolenie na powrót do Lahainy i powoli odkrywają ten obszar, który wygląda jakby został zbombardowany - relacjonuje AFP. 

Jeden z powracających Anthony La Puente w miejscu, gdzie stał jego dom, zastał zgliszcza. Trudno jest nie móc znaleźć rzeczy, z którymi dorastałeś, rzeczy, które pamiętasz - powiedział reporterowi  AFP.

Prezydent USA wprowadził stan klęski żywiołowej

W piątek prezydent USA Joe Biden rozmawiał z gubernatorem Hawajów Joshem Greenem. Dzień wcześniej Biden ogłosił stan klęski żywiołowej na archipelagu, co umożliwi sfinansowanie pomocy humanitarnej i odbudowy. 

To najbardziej tragiczna katastrofa żywiołowa w historii Hawajów. Śmiertelny bilans przewyższa liczbę ofiar śmiertelnych tsunami z 1960 roku, gdy zginęło 60 osób.

Senator Brian Schatz z Hawajów przewiduje, że liczba zmarłych będzie jeszcze większa, bowiem ekipy ratunkowe nie weszły jeszcze do wielu z ponad 1000 zniszczonych przez pożar budynków. 

Pożar w Lahainie, który rozprzestrzenił się z zarośli do miasta we wtorek po północy, w piątek wieczorem nadal płonął, ale został opanowany w 85 proc. Dwa inne pożary na wyspie zostały opanowane w 80 i 50 proc.