Władze regionalne rosyjskiego Permu, gdzie w pożarze nocnego klubu zginęło 125 osób, podały się do dymisji. Gubernator przyznał, że ponosi odpowiedzialność nie tylko prawną, ale i moralną. Zapowiedział, że zwróci się do prezydenta Dmitrija Miedwiediewa o wotum zaufania. Prawo powoływania i odwoływania gubernatorów leży w Rosji w gestii prezydenta.

Według gubernatora władze lokalne przymknęły oczy na samowolę budowlaną, podczas której nielegalnie powiększono salę klubu z 460 do 667 metrów kwadratowych, zamykając jednocześnie wyjścia ewakuacyjne.

Pożar w klubie "Kulawy Koń" wybuchł po pokazie pirotechnicznym. Według rosyjskich mediów użyto w nim fajerwerków, które powinny być wykorzystywane na otwartej i dużej przestrzeni.

Większość ofiar pożaru zginęła w płomieniach lub od zatrucia gazem. Część została stratowana, gdy tłum próbował uciec przed ogniem przez jedyne w klubie wyjście.

Liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 125. Ponad 100 rannych wciąż przebywa w szpitalach; stan 42 jest skrajnie ciężki. W stanie zagrożenia życiu są łącznie 63 osoby.