Prezydenci Rosji i Białorusi spotkają się dzisiaj podczas posiedzenia Wyższej Rady Związku Białorusi i Rosji - ZBiR. Oficjalnie mają przyjąć budżet organizacji, ale istotny jest energetyczny spór.

Może to być koniec tego wirtualnego tworu. Prezydent Putin już dawno postawił na nim krzyżyk, gdy stwierdził, że ma dość sponsorowania białoruskiej gospodarki w zamian za puste deklaracje o wielkiej miłości.

Dzisiaj nastąpi ostatni akt dramatu. Rosja chce, by Mińsk za ropę naftową i gaz płacił tyle samo, co inne kraje. Gazporm proponuje więc czterokrotną podwyżkę do 200 dolarów za tysiąc metrów sześciennych gazu. Tyle samo płaci Litwa. Cena może być o jedną trzecią niższa, jeśli Białoruś podzieli się kontrolą nad gazociągami tranzytowymi.

Od stycznia Mińsk przestanie też zarabiać na taniej ropie, kupowanej w Rosji bez cła, ale sprzedawanej za granicę po cenach światowych. Dla Łukaszenki to dramat.