Co najmniej pięć osób zginęło, a 132 zostały ranne w środę w Iraku w wyniku starć między antyrządowymi demonstrantami a irackimi siłami bezpieczeństwa. Bilans ofiar śmiertelnych dwudniowych starć wzrósł tym samym do siedmiu.

Protesty, które we wtorek przebiegały pod hasłem walki z bezrobociem i korupcją, eskalowały w środę - wskazuje agencja Reutera. Wielu z demonstrantów żądało już "zmiany władz", "odejścia reżimu" premiera Adila Abd al-Mahdiego.  

We wtorkowych protestach śmierć poniosły dwie osoby, a około 200 zostało rannych.

Nazajutrz manifestacje odbywały się w stołecznym Bagdadzie, gdzie siły policyjne i wojskowe użyły gazu łzawiącego do rozpędzenia tłumu, a także w mieście An-Nasirijja na południu kraju, gdzie doszło do wymiany ognia między policją a demonstrantami. Kiedy policja "straciła kontrolę" nad sytuacją do akcji wkroczyły siły antyterrorystyczne - podał Reuters.

Do protestów doszło na całym południu Iraku, które jest bastionem szyickiej większości. Niewielkie manifestacje odbyły się także na północy w Kirkuku i Tikricie, podobnie jak we wschodniej prowincji Dijala.
W Iraku od dłuższego czasu utrzymuje się społeczne napięcie wywołane brakiem miejsc pracy oraz nieregularnymi dostawami prądu i wody pitnej. Władze oskarża się o korupcję, blokującą odbudowę kraju po latach konfliktów religijnych i niszczycielskiej wojnie, w której pokonano dżihadystyczne Państwo Islamskie.