Prezydent Liberii, laureatka Pokojowej Nagrody Nobla Ellen Johnson-Sirleaf zawiesiła w obowiązkach służbowych rzeszę urzędników, którzy ukrywali swoje majątki. Do tej grupy należał także... jej syn, który jest wiceszefem banku centralnego. Okazało się bowiem, że mężczyzna nie złożył oświadczenia majątkowego.

Charles Sirleaf znalazł się wśród 46 urzędników zawieszonych w obowiązkach, za utajnienie swojego majątku przed Komisją Antykorupcyjną. Gdy ujawnią informacje na temat swojego dochodu i dobytku, powrócą do pełnienia swych funkcji- oświadczyło biuro pani prezydent w komunikacie cytowanym przez BBC News.

Noblistka oskarżana o nepotyzm

Krytycy oskarżają prezydent Johnson-Sinclair o nepotyzm. Po zeszłorocznych wyborach, w których ona sama została wybrana na drugą kadencję, trzech jej synów otrzymało wysokie stanowiska. Pierwszy z nich - Fumba, został szefem Narodowej Agencji Bezpieczeństwa, drugi - Robert - znalazł się we władzach państwowego koncernu naftowego NOCAL, a trzeci - Charles - objął posadę wiceszefa banku centralnego.

Wiele nieprawidłowości zarzucono także samym wyborom. Co ciekawe, noblistka, która w 2006 roku objęła urząd jako pierwsza w Afryce kobieta-prezydent, wielokrotnie deklarowała, że będzie walczyć z korupcją.

W Liberii korupcja pozostaje poważnym problemem. Choć kraj posiada wiele bogactw naturalnych, większość mieszkańców żyje w biedzie - wskazuje BBC.