Belgowie chcą pilnej zmiany ustawy, która za publiczne znieważenie króla przewiduje karę do 3 lat więzienia. Dokument pochodzi jeszcze z 1847 roku i zupełnie nie przystaje do realiów 21 w. Teoretycznie, nawet za okrzyk „chcemy republiki” można iść w Belgii do więzienia.

Uważam, że każdy powinien mieć prawo mówić o królu co myśli. Płacimy bardzo dużo na utrzymanie królewskiego dworu - mówi korespondentce RMF FM Belgijka. Deputowani z flamandzkiej partii N-VA Kristien Van Vaerenbergh i Theo Francken już złożyli propozycję zniesienia ustawy z 1847 roku. Już kilka lat temu Europejski Trybunał Praw Człowieka stwierdził, że tego typu restrykcyjne ustawy w innych krajach - dotyczące szefów państw czy rządów - łamią prawo do swobody wypowiedzi.

Król Belgii Filip nie jest zbyt popularny, zwłaszcza we Flandrii, która chciałaby się odłączyć od francuskojęzycznej, uboższej Walonii. Flamandowie uważają, że monarchia wspiera jedynie frankofonów i utrzymuje jedność państwa.

W ostatni piątek, podczas pierwszej oficjalnej wizyty króla Filipa i królowej Matyldy we flamandzkim mieście Louvain, słychać było nieprzychylne dla monarchów okrzyki.