Prawnicy Romana Polańskiego składają apelację. Ponownie domagają się od amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości zaocznego ogłoszenia wyroku w sprawie z lat 70. Reżyser, który przebywa w areszcie domowym w Szwajcarii, jest oskarżony o seks z nieletnią.

Jego prawnicy walczą też obecnie o odrzucenie sprawy, zarzucając sądowi błędy we wcześniejszym procesie. Według nich, zeznanie jednego z kluczowych bohaterów sprawy z 1977 roku ujawnia, że oskarżyciele od samego początku wiedzieli o wykroczeniach sędziego i ukrywali je przed obroną.

W swym oświadczeniu adwokat reżysera Douglas Dalton napisał, że latem 1977 roku wysocy rangą prokuratorzy okręgowi dowiedzieli się o niewłaściwym postępowaniu sędziego w tej sprawie i nigdy o tym nie powiedzieli obrońcom; to niewybaczalne. Dowodem na to ma być seria sekretnych wyznań wcześniejszego oskarżyciela, który próbował zdyskwalifikować sędziego pod zarzutem błędów, ale przełożeni powiedzieli mu, aby tego nie robił.

Obecnemu oskarżycielowi obrońcy Polańskiego zarzucają przekazanie fałszywych informacji władzom Szwajcarii w celu uzyskania poparcia dla ekstradycji reżysera do USA. Potencjalny wyrok - ich zdaniem - nie spełnia szwajcarskich wymogów przekazania oskarżonego amerykańskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Jak podkreślają w apelacji, oskarżyciele dobrze wiedzą, że już nieżyjący sędzia chciał skazać Polańskiego na nie więcej niż 90 dni więzienia po tym, jak reżyser przyznał się do winy. Władze Szwajcarii podkreślają, że do ekstradycji Polańskiego dojdzie tylko wtedy, gdy będą wiedziały, że trafi do więzienia na co najmniej sześć miesięcy.

W 1977 roku Polańskiemu zarzucano sześć przestępstw, w tym gwałt wymuszony na osobie pod wpływem narkotyków i molestowanie nieletnich. Reżyser na mocy ugody sądowej przyznał się do seksu z nieletnią i opuścił areszt po wpłaceniu kaucji. Uciekł do Francji w obawie, że sędzia nie dotrzyma umowy, zgodnie z którą jego kara miała ograniczyć się do 90 dni spędzonych w kalifornijskim więzieniu.

Adwokaci Romana Polańskiego podkreślają, że ich klient nie chce wracać do Kalifornii, gdyż nie ufa tamtejszym sądom. Wcześniejszy wniosek obrony filmowca o wydanie wyroku in absentia sąd stanowy w Los Angeles odrzucił pod koniec stycznia. Orzekł wówczas, że Polański musi wrócić do USA, aby jego sprawa została ostatecznie zakończona.

Władze Szwajcarii postanowiły, że nie wydadzą reżysera Stanom Zjednoczonym, dopóki sąd w Los Angeles nie zdecyduje ostatecznie, że musi on osobiście stawić się na rozprawie. Szwajcarskie ministerstwo sprawiedliwości twierdzi bowiem, że nie ma sensu wydawać Polańskiego w chwili, gdy stara się on o zaoczne osądzenie w sprawie z lat 70.