Gwałtowna nawałnica przeszła przez Brisbane w stanie Queensland na wschodzie Australii. Wiatr był tak silny, że zrywał dachy, powalał drzewa i słupy energetyczne. Bez prądu jest prawie 70 tysięcy gospodarstw. Co najmniej 12 osób zostało rannych. Według meteorologów - tak silna burza miała miejsce w Brisbane 30 lat temu.

Wiatr wiał z prędkością 140 km na godzinę. Telewizja pokazywała materiały, na których widać uszkodzone domy, powalone drzewa i przewrócone awionetki, zalane lotnisko i samochody prawie całkowicie znajdujące się pod wodą. Państwowy dostawca energii, firma Energex poinformowała, że w sumie ponad 90 tys. domów zostało pozbawionych prądu. Elektryczności nie ma jeszcze 68 tys. gospodarstw. W okolicy zawieszono również ruch kolejowy.

Przedstawiciel władz stanu Queensland Campbell Newman powiedział, że była to największa burza, która uderzyła w to ponad dwumilionowe miasto, od 1985 roku. Straty szacuje się na ponad 100 milionów dolarów australijskich (86 mln USD). Służby ratownicze były wzywane około 700 razy. Do akcji usuwania z dróg powalonych drzew włączyło się wojsko. 

Burze na południu Francji

Jedna osoba zginęła, a trzy zaginęły z powodu gwałtownych burz powodujących podtopienia na południowym wschodzie Francji. Ciało kobiety znaleziono na brzegu rzeki - sprecyzował przedstawiciel departamentu Var Pierre Soubelet. Dodał, że do tej pory nie odnaleziono jej córki - dziecko najpewniej nie żyje.

W małej miejscowości La Londe w tym samym regionie Francji ekipa płetwonurków przeszukiwała w czwartek wieczorem rzekę po tym, jak jeden ze świadków poinformował, że woda dosłownie zmyła samochód z drogi.

Departament Var leży w regionie Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże. W połowie listopada we Francji w sumie pięć osób podróżujących samochodami poniosło śmierć w wyniku wypadków spowodowanych przez złą pogodę.