Mamy płynące z Pakistanu potwierdzenie nieformalne, że jednak ta tragedia się wydarzyła - stwierdził premier Donald Tusk na spotkaniu z dziennikarzami w Monachium. Mamy nadzieję, póki nie ma dowodów czarno na białym - dodał. Jak poinformowała agencja AFP, talibowie zapowiedzieli, że w ciągu czterech dni przekażą nagranie z egzekucji uprowadzonego pięć miesięcy temu polskiego inżyniera.

Wstępne doniesienia sugerują, że talibowie dokonali egzekucji porwanego polskiego geologa. Na razie brak jednak dowodów, by można to było oficjalnie potwierdzić - podał na swej stronie internetowej pakistański dziennik "Dawn". Dopóki nie będziemy mieć ciała albo przynajmniej innych dowodów sądowo-lekarskich, niczego nie można powiedzieć z całą pewnością - miał oświadczyć w rozmowie z gazetą przedstawiciel władz w Islamabadzie, który zastrzegł sobie anonimowość.

Jak donosi "Dawn", egzekucję Polaka przełożono o kilka godzin. Powodem miał był spór wśród talibów o sens zabicia inżyniera. Powołując się na źródła talibańskie, dziennik podał również, że przed egzekucją Polakowi zaproponowano rozmowę telefoniczną z rodziną. Uprowadzony inżynier miał odmówić.

Dziennik "Dawn" poinformował również, że rząd w Islamadzie prosił byłego parlamantarzystę pakistańskiego, by wciąż negocjował z talibami odsunięcie egzekucji w czasie. Polityk twierdzi jednak, że ich telefony komórkowe były wyłączone.

Bez konkretów po rządowej naradzie

W sobotę o godzinie 17. w Rządowym Centrum Bezpieczeństwa rozpoczęło się spotkanie w sprawie uprowadzonego Polaka. Uczestniczył w nim premier Donald Tusk, który zdecydował się na wcześniejszy powrót do Polski z Monachium z Międzynarodowej Konferencji Bezpieczeństwa.

W sprawie spotkania lakoniczny komunikat wydała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Poinformowano, że premier odebrał od przedstawicieli resortu dyplomacji i polskich służb specjalnych szczegółowy raport na temat sytuacji porwanego Polaka. W rozmowach uczestniczyli również wicepremier i minister spraw wewnętrznych Grzegorz Schetyna, wiceszef MSZ Jacek Najder, sekretarz stanu w Kancelarii Premiera Jacek Cichocki i szefowie służb, zaangażowanych w działania mające na celu uwolnienie inżyniera.

Jak donosił reporter RMF FM Mariusz Piekarski, który oczekiwał przed Rządowym Centrum Bezpieczeństwa na zakończenie spotkania, po rozmowach nie pojawiły się żadne nowe informacje. Posłuchaj relacji:

Są sygnały, brakuje dowodów

Wiceszef resortu dyplomacji Jacek Najder w sobotę po godzinie 14. rozmawiał z sekretarzem stanu w pakistańskim MSZ. Usłyszał, że coraz więcej sygnałów uwiarygodnia informacje o śmierci polskiego inżyniera. Potwierdził, że te informacje, które do nas napływają, nie napawają nas optymizmem. Nadal jednak strona pakistańska nie posiada jednoznacznych dowodów. Weryfikują tę sytuację trzema niezależnymi kanałami - powiedział dziennikarzom wiceminister:

Piotr Adamkiewicz, rzecznik polskiej ambasady w Islamabardzie, ujawnił w rozmowie z agencją AFP, że polska dyplomacja otrzymała informację o śmierci inżyniera. Uważamy, że w 99,99 procenta jest prawdziwa, ale nie mamy dowodu ani oficjalnego potwierdzenia - przyznał rzecznik.

Jeszcze nie tracimy nadziei, ale dziś nie jestem optymistą. Nie mogę potwierdzić tragicznych informacji, ale coraz więcej mam sygnałów, że mogło się stać coś tragicznego - stwierdził natomiast w sobotę szef MSZ Radosław Sikorski.

Czekamy na oficjalne informacje od władz Pakistanu - zaznaczył natomiast Zenon Kuchciak, specjalny wysłannik MSZ zajmujący się w Pakistanie sprawą porwanego Polaka. Jak dodał, w prowincji, w której może być przetrzymywany geolog, obecnie działają przedstawiciele pakistańskiego resortu spraw wewnętrznych, służb specjalnych i władz lokalnych.

Jak dowiedział się reporter RMF FM Mariusz Piekarski, polskie MSZ za potwierdzenie tragicznego scenariusza uzna sygnał z pakistańskiego MSW, gdy potwierdzą to ich agenci w regionie, albo film z egzekucji, który zazwyczaj w takich sytuacjach przesyłają talibowie.

Jesteśmy zszokowani informacjami medialnymi z Pakistanu o zabiciu uprowadzonego tam naszego pracownika, ale wciąż jest iskierka nadziei, że jest inaczej - tak doniesienia pakistańskich mediów komentował Leopold Sułkowski. Prezes zarządu Geofizyki Kraków zaznaczył, że przedsiębiorstwo jest w stałym kontakcie z bliskimi porwanego Polaka. Z Leopoldem Sułkowskim rozmawiał w sobotę reporter RMF FM Maciej Grzyb:

Talibowie: Zabiliśmy, bo władze Pakistanu i Polski nie wykazały żadnego zainteresowania

W sobotę rano pakistańska telewizja Geo i dziennik "The News" poinformowały na swoich stronach internetowych, że inżynier Piotr S. nie żyje. Według tych relacji Polak został zabity przez porywaczy z ugrupowania "Tahrik-e-Taliban". Rząd Pakistanu i Polski nie wykazuje zainteresowania rozmowami na temat uwolnienia inżyniera pomimo tego, że minęły cztery miesiące od jego porwania - stwierdził rzecznik talibów Muhammad. Warto jednak podkreślić, że dziennik "The News" nie podał, kiedy dokładnie rzecznik talibów wypowiedział te słowa. W rozmowie z agencją Reuters zaznaczył natomiast, że polski inżynier nie żyje, a jego ciało zostanie przekazane tylko wtedy, gdy zostaną spełnione żądania talibów.

Wątpliwości co do stopnia zaangażowania polskich władz w uwolnienie inżyniera Geofizyki mają również eksperci. Ja nie znajduję żadnych sygnałów, żeby rząd polski i polski MSZ zrobił cokolwiek w tym kierunku poza sygnałami i deklaracjami czysto słownymi - mówi profesor Piotr Balcerowicz z Instytutu Orientalistyki Uniwersytetu Warszawskiego:

Polskie służby muszą się opierać na działaniach władz pakistańskich, ale one z kolei nie kontaktują się bezpośrednio z porywaczami. Negocjacje i wymiana informacji odbywają się poprzez sieć pośredników. Polski MSZ nie chce nawet oceniać wiarygodności rzecznika talibów. Jak jednak nieoficjalnie ustalił reporter RMF FM, człowiek, który wypowiedział się o śmierci Polaka, jest dobrze znany i niestety wiarygodny. Kilka razy przekazywał już informacje o egzekucjach porwanych cudzoziemców. Nasze służby podejrzewają, że mogło dojść do waśni wewnątrz ugrupowania talibów i do tragicznej dla Polaka kłótni, co z nim zrobić. Wszystko to nie brzmi dobrze i ten najczarniejszy scenariusz niestety staje się tym najbardziej prawdopodobnym.

Kim są ludzie, którzy porwali polskiego inżyniera?

Grupa "Tahrik-e-Taliban", która uprowadziła inżyniera Geofizyki, skupia talibów z północno-zachodniego Pakistanu. Organizacja jest oskarżana o zorganizowanie zamachu na życie byłej premier Pakistanu Benazir Bhutto, która zginęła w grudniu 2007 roku. Co jeszcze o wiadomo o ugrupowaniu? Orientalistę, profesora Janusza Daneckiego, pytał o to reporter RMF FM Mateusz Wróbel:

Rejon, w którym doszło do uprowadzenia Polaka, to obszary plemienne, nad którymi władze w Islamabadzie nie mają praktycznie żadnej kontroli. Na dobrą sprawę jest poza sferą naszych wpływów - przyznaje w rozmowie z dziennikarzem RMF FM doktor Krzysztof Karolczak, ekspert terroryzmu politycznego z Uniwersytetu Warszawskiego:

Pracownik Geofizyki Kraków został uprowadzony 28 września 2008 r. ok. 200 km na południowy zachód od Islamabadu. Uzbrojeni napastnicy zabili trzech towarzyszących mu Pakistańczyków. Przetrzymywany jest w górach, na pograniczu z Afganistanem. W połowie października ujawniono nagranie porwanego geologa, który apelował do pakistańskiego rządu o spełnienie żądań talibskich porywaczy. Terroryści zażądali od rządu w Islamabadzie zwolnienia z więzień swoich towarzyszy. Ultimatum porywaczy minęło w ubiegłą środę. W czwartek w pakistańskich mediach pojawiła się informacja, że terroryści przedłużyli termin spełnienia żądań o 48 godzin. Polak zajmował się obsługą aparatury pomiarowej. Geofizyka prowadziła w Pakistanie prace na zlecenie jednej z tamtejszych państwowych firm poszukujących gazu ziemnego.