1067 samochodów zostało spalonych w sylwestra i Nowy Rok przez młodzieżowe bandy z imigranckich gett we Francji. Francuski rząd uznał, że to... zadowalający bilans.

Szef MSW Manuel Valls ogłosił z dumą, że liczba podpalonych samochodów - a takie podpalenia stanowią już tradycyjny sposób witania nowego roku przez młodzieżowe bandy z imigranckich gett - spadła w porównaniu do ubiegłego roku o ponad 10 procent. Jego zdaniem, można więc uznać, że panował względny spokój - tym bardziej, że nie doszło do wielu starć z policjantami.

Według MSW, ten "dobry rezultat osiągnięty został dzięki mobilizacji nadzwyczajnych sił policji i żandarmerii, porządku pilnowało ponad 50 tysięcy funkcjonariuszy".

Media i liderzy opozycji oskarżają jednak rząd o przymykanie oczu na powstające na imigranckich przedmieściach francuskich miast strefy bezprawia.

(edbie)